Sonya Yoncheva i Charles Castronovo w wiedeńskiej „Madamie Butterfly” na zakończenie sezonu

0

W Wiener Staatsoper w roli japońskiej gejszy Cio-Cio-San zadebiutowała ostatnio Sonya Yoncheva. Jako Pinkerton zaprezentował się amerykański tenor Charles Castronovo, którego polska publiczność mogła podziwiać kilka tygodni temu na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie, a wcześniej w trakcie częstych występów w Operze Wrocławskiej.

Barwna produkcja Anthony’ego Minghelli miała swoją premierę w Wiedniu trzy lata temu i zastąpiła inscenizację wystawianą tam od 1957 roku. Co ciekawe, nowa „Madama Butterfly” wcale nie jest nowa. Spektakl po raz pierwszy pokazano w 2005 roku w English National Opera, a rok później trafił do Metropolitan Opera, gdzie od tego czasu grany był ponad sto razy, również jako jeden z tytułów transmitowanych do kin w ramach cyklu „The Met: Live in HD”. Przedstawienie ma w swoim repertuarze także Lithuanian National Opera and Ballet Theatre w Wilnie.

Anthony Minghella zyskał międzynarodową sławę dzięki filmom takim jak m.in. „Angielski pacjent”, „Utalentowany pan Ripley” czy „Wzgórze Nadziei”. „Madama Butterfly” jest jedyną operą, którą wyreżyserował. Spektakl nagrodzony został Olivier Awards w kategorii „Best New Opera Production”, a jego realizatorzy otrzymali również statuetki w kategorii „Outstanding Achievement in Opera”.

Spektakl jest bardzo wysmakowany, a dekoracje można określić jako minimalistyczne, stylowe i symboliczne. W przedstawieniu jest wiele przepięknych scen, którym klimatu nadaje ciekawe operowanie światłem. Efektowne kostiumy, użycie kotar i luster sprawia, hollywoodzki sznyt łączy się tu z japońską tradycją. Większość postaci widzimy wchodzących lub schodzących po stromym zboczu, co daje niesamowity efekt wizualny. Najmocniejszym akcentem przedstawienia jest jednak wprowadzenie na scenę zamiast żywego dziecka lalki. Jest to ukłon w stronę japońskiego teatru bunraku, ale można również ten zamysł interpretować tak, że będąca martwym przedmiotem lalka zwiastuje śmierć. Podobny wydźwięk ma początek trzeciego aktu, gdy Cio-Cio-San śni na jawie sen, który spełni się tego samego dnia. Wspaniała choreografia z udziałem lalki bunraku będącej uosobieniem samej Butterfly.

Sonya Yoncheva włożyła całe swoje serce w debiut w roli, a jej zmysłowy i pełen ekspresji głos wznosił się ponad gęstym brzmieniem orkiestry. Była to bardzo wiarygodna kreacja roli dziewczyny, która niemal do końca naiwnie wierzyła w wielką miłość. Poruszająca była zwłaszcza przebojowa aria „Un bel dì, vedremo” oraz finałowe pożegnanie z dzieckiem. Yoncheva świetnie operuje głosem, choć miejscami można znaleźć w nim zbyt dużą dozę vibrato.

W postać bezmyślnego i skupionego tylko na sobie, ale niepozbawionego uroku Pinketrona wcielał się Charles Castronovo. Tenor ma mocny głos o urzekającej barwie i nienaganną technikę, lecz można było odnieść wrażenie, że podszedł do swego zadania dość rutynowo. Boris Pinkhasovich stworzył postać, która była raczej bezradna wobec zachodzących wydarzeń, dobrze wypadła również Szilvia Vörös jako wierna Suzuki. Świetna była orkiestra pod batutą Antonella Manacordy i niezawodny chór Opery Wiedeńskiej.

Sonya Yoncheva jako Madama Butterfly, Wiener Staatsoper / Michael Pöhn

O autorze