Mroczny świat Rigoletta. Piotr Buszewski w roli księcia Mantui w Oper Leipzig

0

Piotr Buszewski zadebiutował w Oper Leipzig w 2019 roku, występując w „Napoju miłosnym” Donizettiego w reżyserii Rolando Villazóna. Był to jednocześnie pierwszy w Europie występ artysty, który po studiach na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina kontynuował naukę m.in. w nowojorskiej Juilliard School of Music i Academy of Vocal Arts w Filadelfii. W kolejnych latach tenor zdążył już zaśpiewać w dwóch produkcjach Metropolitan Opera („Dialogi karmelitanek” Poulenca oraz „Czarodziejski flet” Mozarta), w Royal Opera House („Otello” Verdiego) oraz zaliczyć serię występów w innych znaczących teatrach Europy, tj. m.in. Staatsoper Unter den Linden, Staatsoper Hamburg, Oper Graz czy Teatr Wielki-Opera Narodowa. Do Lipska powrócił w tym sezonie w obsadzie dwóch tytułów – jako Śpiewak w premierowej produkcji „Kawalera z różą” Straussa oraz książę Mantui we wznowieniu „Rigoletta” Verdiego.

„Rigoletto” Verdiego w inscenizacji Anthony’ego Pilavachiego jest obecny w repertuarze teatru od 2012 roku. To mroczny i brutalny obraz przedstawiający fałsz, okrucieństwo i moralną zgniliznę panujące na dworze księcia Mantui, skontrastowany z niewinnością i bezinteresownością Gildy. Odpowiadająca za scenografię Tatjana Ivschina prostymi środkami zorganizowała przestrzeń, z wykorzystaniem sceny obrotowej, schodów i pomostów pozwalających bohaterom sprawnie przemieszczać się pomiędzy m.in. pałacem księcia Mantui, domem Rigoletta i Gildy w ustronnym zaułku na przedmieściach miasta, czy też oberżą Sparafucilego, usytuowaną nad brzegiem rzeki, wśród unoszących się nad wodą mgieł. Z kostiumów zdjęto wszelki przepych, ale nawiązują one do przedstawianych treści.

Od strony muzycznej przedstawienie było bardzo udane, z obsadą znakomitych solistów. Piotr Buszewski zaśpiewał pewnie, nienagannie pod względem intonacji, imponując brzmiącymi pięknie i z blaskiem wysokimi dźwiękami. Artysta bardzo swobodnie się czuł w roli zepsutego bon vivanta, czarującego, lecz cynicznego i nie posiadającego żadnych skrupułów donżuana. Dwie przebojowe arie „Questa o quella” i „La donna è mobile” wykonane zostały z wdziękiem i lekkością.

W tytułowej roli Rigoletta wystąpił Daniel Luis de Vicente, o którym w ostatnich tygodniach było głośno z powodu niespodziewanych debiutów w Wiener Staatsoper oraz Bayerische Staatsoper. W Wiedniu wystąpił jako Simon Boccanegra w operze Verdiego, a w Monachium jako Michele i Gianni Schicchi w „Tryptyku” Pucciniego. Baryton dysponuje mocnym głosem o dużej sile ekspresji. Sceny z jego udziałem, takie jak „Quel vecchio maledivami! … Pari siamo! … io la lingua, egli ha il pugnale“, duety z Gildą „Mio padre! – Dio! Mia Gilda! … Tutte le feste al tempio“ czy finałowy „V’ho ingannato … colpevole fui“ porywały szczególnie.

Udany występ miała również Athanasia Zöhrer jako Gilda. Sopranistka ma dość nietypowo dla tej partii raczej mocny i niosący w sobie pewien ładunek dramatyzmu głos, ale z powodzeniem przebrnęła m.in. przez naszpikowaną koloraturami i ornamentami słynną arię „Caro Nome”.

Słynną orkiestrę Gewandhausorchester prowadziła Anna Skryleva. Muzycy umiejętnie budowali napięcie i oddali stany emocjonalne bohaterów. Kolejne spektakle „Rigoletta” z udziałem Piotra Buszewskiego można zobaczyć w Lipsku już 10 i 19 maja oraz 15 czerwca.

O autorze