„Wesele Figara” w nowej odsłonie w Warszawskiej Operze Kameralnej

5

W ostatnią sobotę w Warszawskiej Operze Kameralnej odbyła się premiera „Wesela Figara” Mozarta. Do przygotowania nowej inscenizacji tej jednej z najbardziej popularnych oper słynnego kompozytora zaproszono Grzegorza Chrapkiewicza, który już wcześniej realizował ten tytuł dla Opery Bałtyckiej. Za stronę muzyczną wydarzenia odpowiadał z kolei Piotr Sułkowski.

Gdy jeszcze przed premierą w mediach pojawiły się informacje, że podczas przedstawienia recytatywy zostaną wykonane w języku polskim, w przekładzie Stanisława Barańczaka, odnosiłam się do tego pomysłu dość sceptycznie. Ku mojemu zdziwieniu teksty polskiego poety, który dość twórczo podszedł do tłumaczenia oryginału, bardzo dobrze współgrały z fragmentami śpiewanymi po włosku i nadały dobrze znanemu dziełu pewnej świeżości.

Nowa produkcja Warszawskiej Opery Kameralnej to spektakl, w którym mimo kilku mniej udanych pomysłów reżyser dobrze uchwycił psychologiczną charakterystykę postaci, a komizm miłosnej intrygi jest wręcz przejaskrawiony. Ascetyczna biel scenografii kontrastuje tu z odważnymi, fantazyjnymi, kolorowymi kostiumami, wśród których znajdziemy zarówno stroje współczesne, jak i nawiązujące stylem do czasów Mozarta.

Mocną stroną premierowego przedstawienia była obsada. Artur Janda bardzo swobodnie czuje się w wielokrotnie wykonywanej przez siebie roli Figara i był to dla niego bardzo udana premiera. Bardzo dobrze wypadła również Aleksandra Orłowska debiutująca jako Zuzanna – jej uroda, świadomość gestu i słowa dorównywały znakomitej kondycji wokalnej. Jako rywalizujący z Figarem o względy Zuzanny Hrabia wystąpił Tomasz Kumięga, którego częściej można zobaczyć na scenach zagranicznych teatrów operowych niż w kraju. Śpiewak umiejętnie odnalazł się w konwencji i zdecydowanie jest to artysta, którego rozwój oraz kolejne kreacje warto obserwować. Po raz pierwszy partię Hrabiny zaśpiewała również sobotniego wieczoru Karina Skrzeszewska, która dysponuje nośnym, mocnym i bardzo pięknym głosem. Ozdobą spektaklu był Jan Jakub Monowid jako pełen młodzieńczej energii Cherubin zalecający się do wszystkich bohaterek komedii naraz. Na pochwały zasługują wszyscy soliści, ale spośród drugoplanowych postaci zdecydowanie uwagę przykuwały Elżbieta Wróblewska (Marcelina) i młoda sopranistka Paulina Tuzińska (Barbarina), której nazwisko warto zapamiętać. Pewnym rozczarowaniem był natomiast fakt, że w warszawskim przedstawieniu zrezygnowano z chóru i opera została skrócona.

O autorze