„Włoszka w Algierze” Rossiniego zainaugurowała Letni Festiwal Opery Królewskiej

0

Polska Opera Królewska już po raz szósty z kolei organizuje letni festiwal, który w tym roku poświęcony jest operze buffa. Do 23 lipca w Łazienkach Królewskich oraz na Zamku Królewskim w Warszawie można zobaczyć arcydzieła gatunku, takie jak m.in. „La serva padrona” Pergolesiego, „Cosi fan tutte” Mozarta czy też „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego. Festiwal zainaugurowała 24 czerwca „Włoszka w Algierze” Rossiniego w reżyserii Jitki Stokalskiej.

Sprężona energia, elegancja, lekkość, dowcip charakteryzują opery Rossiniego” – mówiła na konferencji prasowej związanej z rozpoczęciem festiwalu reżyserka. „Chodzi o to by, konstruowanie sytuacji, tego, co się dzieje na scenie, szło w parze z muzyką Rossiniego. To zmaganie się z literaturą muzyczną bywa przyjemne, ale i trudne” – dodała.

Stokalska wie co mówi, ma bowiem na swoim koncie inscenizacje wielu dzieł mistrza bel canta, w tym również „Włoszkę w Algierze”, którą wyreżyserowała ponad dwadzieścia lat temu w Warszawskiej Operze Kameralnej. Artystka od wielu lat konsekwentnie hołduje tzw. tradycyjnej konwencji, tworząc urokliwe spektakle dostosowane do ograniczonych możliwości scenicznych zabytkowego teatru. Apartamenty pałacu beja Algieru symbolizują ażurowe parawany, uwagę zwracają również stylizowane na wzór bliskowschodni kostiumy. Przedstawienie jest ze wszech miar smakowite, nie tylko ze względu na to, że pewną rolę odgrywa w nim makaron spaghetti 🙂

W tytułowej roli Izabeli, która dzięki swojemu sprytowi i osobistemu urokowi zdołała owinąć sobie wokół palca beja Mustafę, wystąpiła znana z wirtuozowskiego śpiewu Anna Radziejewska. To śpiewaczka, która bez trudu skupia na sobie uwagę publiczności już od pierwszego wejścia na scenę, pewna siebie i temperamentna. Zakochanym bez pamięci w Izabeli bejem Mustafą był Andrzej Klimczak, dla którego rola ta jest jedną z koronnych. Obecnie bardziej pochłaniają go obowiązki dyrektora teatru, ale nadal doskonale czuje się na scenie i ma komiczny nerw, który sprawiał, że na jego postaci opierał się cały spektakl. Jednym z najlepszych momentów premierowego wieczoru był duet towarzyszący pierwszemu spotkaniu Izabeli i Mustafy „Oh! Che muso”, w trakcie którego on natychmiast ulega urokowi pięknej Włoszki, a dziewczyna urządza sobie z niego drwiny. Dobrze poradził sobie w partią Lindora młody tenor Sebastian Mach, dała zauważyć się również Iwona Handzlik jako wzgardzona żona Mustafy, Elvira. Wieczór z „Włoszką w Algierze” to wiele humoru i śmiesznych gagów doprawionych znakomicie zaserwowaną muzyką w wykonaniu orkiestry Polskiej Opery Królewskiej pod batutą Dawida Runtza.

O autorze