W Operze Śląskiej dwie osoby wpadły do orkiestronu

1

W Operze Śląskiej wręczono wczoraj Złote Maski – nagrody dla aktorów i twórców najbardziej interesujących spektakli teatralnych na terenie województwa śląskiego w 2022 roku. Podczas uroczystej gali dwóch wchodzących na scenę po odbiór nagrody laureatów wpadło do orkiestronu. Jednej osobie udało się wyjść o własnych siłach, w drugim przypadku konieczna była interwencja pogotowia. Pomimo tych incydentów, gala nie została przerwana.

Balet „Sól ziemi czarnej” uhonorowany został w ubiegłym roku statuetką za najlepszy spektakl, dlatego to Opera Śląska była gospodarzeniem tegorocznej ceremonii rozdania nagród. Z organizacją uroczystości czekano do ponownego otwarcia Opery Śląskiej po trwającym dwa lata remoncie.

W części artystycznej wieczoru zabrzmiały fragmenty oper oraz baletów. Zamknięci w orkiestronie muzycy nie byli najwyraźniej widoczni dla wszystkich widzów i dwie osoby nie spodziewające się w tym miejscu głębokiej na cztery metry fosy runęły w dół.

Jak informuje Gazeta Wyborcza, po pierwszym incydencie doświetlono proscenium i widownię, a prowadząca galę konferansjerka ostrzegała przed wąskim przejściem na scenę. Do drugiego wypadku doszło z udziałem osoby, która spóźniła się na galę i prawdopodobnie nie słyszała o wcześniejszym zdarzeniu. Po drugim epizodzie orkiestron ogrodzono taśmami zabezpieczającymi, a nagrodzonych poproszono o wchodzenie na scenę od strony kulis.

Obydwoje laureaci nie odnieśli poważniejszych obrażeń, odwieziona do szpitala kobieta ma jedynie zwichnięty palec.

Częścią składową naszej sceny, jak zresztą wszystkich scen operowych czy operetkowych, jest kanał orkiestrowy, czyli orkiestron. Orkiestra zawsze jest w orkiestronie, który jest dodatkowo oświetlony. Podobnie było w czasie tej imprezy – tłumaczy cytowany przez portal „Ślązag” Łukasz Goik, dyrektor Opery Śląskiej. – Prowadząca galę Ewa Niewiadomska, co najmniej 6-7 razy zapowiadała ze sceny, że wchodząc na scenę po odbiór nagród poruszamy się prawą stroną, czyli z prawej strony wchodzimy – ponieważ po lewej stronie stała prowadząca przy mównicy. Dwie osoby, które wpadły do orkiestronu weszły na scenę lewą stroną, przekraczając scenę po przekątnej i nie zachowując tym samym wystarczającej uwagi

Pierwszy pan wpadł do kanału, ale od razu sam wyszedł, nawet żartując z tej sytuacji. Ja, przyznaję, byłem przerażony tą sytuacją, bo to się generalnie nie miało prawa zdarzyć” – czytamy dalej w oświadczeniu dyrektora Opery Śląskiej. – Druga osoba, czyli pani, wpadła do kanału i skarżyła się na uraz palca. Wezwaliśmy pomoc medyczną. Wyglądało to tak, jakby miała złamany palec, ale okazało się, że jest on zwichnięty. Nalegaliśmy, aby obie osoby pojechały do szpitala na badania. Nie miały poważnych obrażeń i zostały z niego szybko wypisane. Wyrażam ubolewanie z powodu tej sytuacji. Jestem w kontakcie z tymi osobami

Przepisy dotyczące orkiestronu zostały zachowane. Obrys sceny i orkiestronu jest zrobiony białą taśmą i to było widać, jak się wchodzi na scenę. Z perspektywy widowni może być niewidoczny. Dochowaliśmy z naszej strony wszystkich możliwych starań, ponieważ informowaliśmy uczestników, że wchodzimy prawą stroną. Być może zadziałały duże emocje, w końcu te osoby zostały wyróżnione – dodaje dyrektor Goik. – Po tych wydarzeniach ustawiliśmy na scenie dodatkową barierkę. Orkiestron zakrywamy tylko w czasie spektakli tanecznych, bez udziału orkiestry„.

O autorze