-
Kierownictwo muzyczne8
-
Wykonanie8
-
Reżyseria9
W grudniu na afiszu Teatru Wielkiego – Opery pojawił się „Czarodziejski flet” Mozarta. Powstanie ostatniej opery kompozytora zainspirowane było przez Emanuela Schikanedera, autora libretta oraz dyrektora Theater auf der Wieden, w którym dzieło miało swoją prapremierę w roku 1791. Teatr ten odwiedzany był ówcześnie przez mieszczan o niezbyt wyrafinowanym guście i obecna inscenizacja o tyle jest bliska wiedeńskiemu pierwowzorowi, że posługuje się głównie środkami wyrazu właściwymi dla kultury masowej.

fot. Magda Hueckel
Realizacja w reżyserii Barrie’go Kosky’ego wystawiona została po raz pierwszy cztery lata temu na scenie Komische Oper Berlin, po czym spektakl ten obejrzało dotychczas 250 tys. widzów na trzech kontynentach. Kosky jako dyrektor Komische Oper Berlin zaprosił do współpracy londyńską niezależną grupę artystyczną 1927, dzięki której powstał niezwykły performance będący połączeniem niemego kina, slapstiku, kreskówki czy też mangi.

fot. Magda Hueckel
Za scenografię służy biała ściana będąca ekranem dla animacji, z drzwiami i podestami usytuowanymi na kilku poziomach, na których pojawiają się i wykonują swoje partie soliści. W trakcie trwania poszczególnych scen nie zmieniają oni swojego położenia, co nadrabiają bardzo wyrazistą ekspresją ciała i mimiką, charakterystyczną dla kina niemego. Efekt ten wzmocniony jest przez kostiumy i charakteryzację – Pamina wystylizowana jest na Luise Brooks, Papageno wygląda jak Buster Keaton, a Monostatos do złudzenia przypomina Nosferatu. Zamiast tradycyjnych recytatywów na ścianie wyświetlane są obrazy z tekstem, w tle rozbrzmiewają pianistyczne utwory Mozarta.

fot. Magda Hueckel
Ze współczesnego świata popkultury zaczerpnięty jest z kolei pomysł integracji śpiewaków ze światem animacji – najbardziej znanym filmem łączącym bohaterów kreskówek z aktorami jest „Kosmiczny mecz” z Królikiem Bugsem i Michaelem Jordanem z 1996 roku. To, co dobrze sprawdziło się w filmie, w teatrze powoduje jednak pewne spłaszczenie i daje efekt dwuwymiarowości obrazu.

fot. Magda Hueckel
Wyświetlane animacje zmieniają się jak w kalejdoskopie, a całość sprawia wrażenie nieco zwariowanego, kolorowego show z Królową Nocy przedstawioną jako ogromna pajęczyca, różowymi słoniami, wściekłymi diabelskimi psami Monostatosa, kwiatami, motylami, mówiącymi ustami i mnóstwem innych nieco abstrakcyjnych elementów. Wszystko jednak dostosowane jest zarówno do libretta, jak i do muzyki i nie przekracza granic dobrego smaku.

fot. Magda Hueckel
Publiczność w trakcie spektaklu poddawana jest takiej ilości bodźców wizualnych, że muzyka staje się niemalże tłem dla rozgrywanej akcji. Na „Czarodziejski flet”, który będzie wystawiany w Warszawie jeszcze w kwietniu przyszłego roku, warto pójść z nastawieniem obejrzenia kompleksowego obrazkowo-muzycznego show.

fot. Magda Hueckel
Niekwestionowaną gwiazdą sobotniego przedstawienia była Iwona Sobotka w roli Paminy, która zarówno wokalnie, jak i pod względem interpretacji postaci nie miała sobie równych. Aria „Ach, Ich Fühl’s” w jej wykonaniu była prawdziwym lamentem i pieśnią miłosną godną dzieła dramatycznego.

fot. Magda Hueckel
Bardzo ciekawie brzmiały partie wykonywane przez chór Teatru Wielkiego oraz solistów Chóru Dziecięcego „Artos” (Trzej Chłopcy). Orkiestra pod batutą Piotra Staniszewskiego wkomponowała się w tę lekką, zabawną formę, koncentrując się głównie na zgraniu muzyki z umieszczonymi często wysoko ponad sceną śpiewakami.
„Czarodziejski flet” Wolfgang Amadeus Mozart, 17/12/2016
Obsada:
Pamina – Iwona Sobotka
Tamino – Emil Ławecki
Królowa Nocy – Aleksandra Olczyk
Sarastro – Remigiusz Łukomski
Papageno – Bartłomiej Misiuda
Papagena – Iwona Handzlik