Yannik Nézet-Séguin i Filharmonicy Berlińscy zdobywają Katowice

3

Zaliczana do najlepszych orkiestr na świecie – Berliner Philharmoniker zagrała w środę w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Koncerty w Katowicach i Wrocławiu, gdzie muzycy wystąpili dzień wcześniej, stanowiły element tournée z dyrygującym gościnnie szefem muzycznym Metropolitan Opera – Yannikiem Nézet-Séguinem. Poza Polską przystankami na trasie koncertowej były jedynie Hamburg i Paryż.

Siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, fot. Michael Trippel

Bilety na to wydarzenie wyprzedały się niemal na pniu, a szczęśliwcy którzy wzięli udział w koncercie nie mogli czuć się bardziej usatysfakcjonowani, bowiem występ legendarnych filharmoników w sali będącej cudem inżynierii akustycznej to przeżycie nie mające sobie równych.

Berliner Philharmoniker / Yannick Nézet-Séguin, fot. Bartek Barczyk

Istniejąca od 137 lat orkiestra Filharmoników Berlińskich uchodzi za jedną z najwybitniejszych na świecie, a stanowisko jej szefa za niezwykle prestiżową funkcję w świecie muzyki poważnej. W zeszłym roku stery nad Berlińczykami przejął Kiriłł Pietrenko, który zastąpił sir Simona Rattle’a kierującego obecnie London Symphony Orchestra. W przeszłości kierownictwo berlińskiej orkiestry sprawowały takie sławy jak Herbert von Karajan czy Claudio Abbado.

Berliner Philharmoniker / Yannick Nézet-Séguin, fot. Bartek Barczyk

W programie środowego wieczoru znalazły się dwa utwory oddzielone przerwą – trzyczęściowy poemat symfoniczny Morze Debussy’ego oraz V Symfonia B-dur op. 100 Prokofiewa.

„Muzyk ma słyszeć najdelikatniejsze dźwięki i szepty przyrody, ma ujmować w tony wrażenia, które budzi w nim życie otaczającego świata: plusk kropel deszczu, oszałamiająca atmosfera południowej nocy, refleksy światła na wodzie” – pisał Claude Debussy.

Zafascynowany płynnością i zmiennością morskiego żywiołu kompozytor stworzył dzieło, w którym dźwięki natury i nastroje raczej są sugerowane niż dosłownie zilustrowane. Twórca i czołowy przedstawiciel muzycznego impresjonizmu wykorzystywał w swoich kompozycjach pojedyncze brzmienia, co nasuwa porównanie z techniką malarską Moneta, który kładł farbę na płótno drobnymi punktami czystych kolorów. Filharmonicy Berlińscy pod batutą Yannika Nézet-Séguina wydobyli z symfonicznego tryptyku wszelkie niuanse i całą niezwykłość tego utworu, pozwalając publiczności usłyszeć szerokie spektrum doznań i wrażeń związanych z obcowaniem z morzem.

Berliner Philharmoniker / Yannick Nézet-Séguin, fot. Bartek Barczyk

Powstała jeszcze w czasach wojennej pożogi V Symfonia Sergiusza Prokofiewa jest wbrew pozorom utworem optymistycznym, która miała być wedle słów autora „hymnem na cześć człowieka wolnego i szczęśliwego, jego siły i szlachetności ducha”. Symfonia urzeka urodą tematów z przeważającymi nastrojami radości, które w III części ustępują tym bardziej tragicznym. Wykonanie Berliner Philharmoniker zachwycało dzięki fantastycznej dyscyplinie rytmicznej i doskonale zbudowanej dramaturgii finału.

Berliner Philharmoniker / Yannick Nézet-Séguin, fot. Bartek Barczyk

Żywiołowym owacjom na stojąco nie było końca. Nézet-Séguin jest jednym z najbardziej znanych dyrygentów średniego pokolenia i kierownikiem Philadelphia Orchestra. W zeszłym sezonie zastąpił Jamesa Levine’a na stanowisku muzycznego szefa Metropolitan Opera w Nowym Jorku, który pełnił tę funkcję od 40 lat, a jego odejściu towarzyszył skandal związany z oskarżeniami o molestowanie seksualne. 44-letni Kanadyjczyk powala energią i zaangażowaniem, dyryguje ogniście bez użycia batuty podkreślając ruchem wszelkie muzyczne akcenty. Ujmujące było również jego zachowanie, gdy po zakończeniu koncertu z ogromnego kosza róż wręczył pojedyncze kwiaty szefom kwintetu smyczkowego i osobiście dziękował poszczególnym muzykom.

O autorze