Narodowy przewoźnik nie pozwala wnieść Stradivariusa „Polonia” na pokład samolotu

10

Światowej sławy skrzypkowi Januszowi Wawrowskiemu nie pozwolono wnieść na pokład samolotu skrzypiec Stradivariusa. Do sytuacji doszło w niedzielę na lotnisku w Wilnie, gdy artysta stawił się na powrotny lot do Warszawy. Wawrowski zagrał w weekend koncert w Litewskiej Filharmonii Narodowej, gdzie wykonał utwory rodzeństwa Vytautasa Bacevičiusa i Grażyny Bacewicz.

Problem z transportem cennego instrumentu miał miejsce w samolocie linii PLL LOT. „Obsługa naziemna przedstawiła mi dwie opcje: umieścić instrument w luku bagażowym pod pokładem lub zostać w Wilnie; nie wykazując żadnego zrozumienia dla wartości skrzypiec. Pani z LOTu powiedziała, że „zobaczymy czy się zniszczą w luku” (dosłownie). Nie przyjęto również do informacji mojego tłumaczenie, że od wielu lat podróżuję różnymi liniami lotniczymi ze skrzypcami i, że przyleciałem do Wilna tymi samymi liniami. W trakcie setek poprzednich lotów nigdy nie zabroniono mi zabrać skrzypiec do samolotu. Wszystko odbyło się w bardzo nieprzyjemnej atmosferze, co nie spotkało mnie przedtem w żadnych innych liniach i na innym lotnisku” – napisał muzyk w mediach społecznościowych.

Stradivarius „Polonia” został kupiony w 2018 roku przez dwóch biznesmenów, którzy w ten sposób chcieli dołożyć swoją cegiełkę do obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Wartość liczących sobie obecnie 338 lat skrzypiec wynosiła w momencie zakupu ok. 20 mln zł. Stradivarius użyczany jest na koncerty i nagrania Januszowi Wawrowskiemu, który jest jego jedynym użytkownikiem.

Regulacje narodowego przewoźnika pozwalają zabrać na pokład w ramach bagażu podręcznego sprzęt muzyczny, gdy jego wymiary wynoszą 55 x 40 x 23 cm. Jednocześnie na stronie PLL LOT można znaleźć informację, że „niezależnie od klasy podróży czy zakupionej taryfy, zawsze możesz zabrać ze sobą jeden bagaż podręczny do 8 kg o łącznej sumie wymiarów nieprzekraczającej 118 cm”. Wawrowski zapewnia, że wymiary futerału nie przekraczały 118 cm, a waga sześciu kg.

Już po odlocie samolotu Pan w kasie powiedział, że można zapytać tuż przed odlotem załogę następnego samolotu za 5 godzin, czy wpuści mnie ze skrzypcami na pokład. Zaproponował mi zakup następnego biletu (bardzo drogiego), oczywiście bez gwarancji, że to się uda. Poprzedni bilet oczywiście przepadł. Na pytanie „czemu nie można było zapytać poprzedniej załogi o to samo?” kasjer odpowiedział, że poprzedni samolot miał już i tak za dużo sprzedanych biletów (słynny overbooking) oraz, że jeden z pasażerów musiał nawet polecieć o innej porze do Warszawy – mi tego nie zaproponowano” – relacjonuje skrzypek na Facebooku. Aby nie narażać instrumentu na potencjalne uszkodzenia, ostatecznie do Warszawy wrócił autokarem.

Biuro prasowe PLL LOT skomentowało: „Jako Polskie Linie Lotnicze LOT stale współpracujemy z wieloma orkiestrami i filharmoniami i pomagamy im w przewozie różnych instrumentów. W tym konkretnym przypadku mało doświadczony pracownik firmy handlingowej, obsługującej PLL LOT, podjął błędną decyzję na podstawie faktu, że futerał ze skrzypcami nie zmieścił się w tzw. przymiarze bagażowym. Jest nam niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dokonamy zwrotu za niewykorzystaną część biletu oraz dołożymy wszelkich starań, aby tego typu sytuacje nie miały miejsca w przyszłości”.

O autorze