Miłość silniejsza niż śmierć. „Giselle” na scenie Opery Narodowej i w serwisie OperaVision

5

Pod koniec listopada Teatr Wielki – Opera Narodowa zaprezentował pierwszą w tym sezonie premierę baletową. Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego postawił tym razem na sprawdzoną klasykę i zdecydował się wystawić „Giselle” – arcydzieło francuskiego romantyzmu. Grane przy wyprzedanej sali spektakle powrócą na deski TW-ON w kwietniu przyszłego roku, a już od 26 grudnia na platformie streamingowej OperaVision dostępne będzie nagranie przedstawienia.

„Giselle” obecna była ostatnio na scenie Opery Narodowej 25 lat temu w inscenizacji pochodzącej z 1976 roku. Scenografię i kostiumy do tej i wcześniejszej (1968 r.) produkcji przygotował Andrzej Kreutz Majewski. Na podstawie zachowanych projektów oraz fragmentów dekoracji do poprzedniej realizacji, odtworzono baśniowy klimat przedstawienia, które widzowie mogli oglądać w Warszawie do późnych lat 90. ubiegłego wieku.

W dniu premiery odsłonięto również pamiątkową tablicę, poświęconą Kreutz Majewskiemu, który przez blisko pół wieku związany był z warszawskim Teatrem Wielkim – Operą Narodową.

fot. Karpati & Zarewicz

Czcimy jednego z najwybitniejszych artystów, który kiedykolwiek kreował na tej scenie. (…) Wy – kochane koleżanki i koledzy – jesteście kontynuatorami ożywiania dzieła i naszej pamięci o kimś absolutnie niezwykłym. Niezwykłym artyście, wielkim człowieku. Był dla nas wszystkich autorytetem i nauczycielem, któremu ogromnie dużo zawdzięczamy” – powiedział 25 listopada dyrektor Waldemar Dąbrowski.

Za choreografię do zrekonstruowanego spektaklu odpowiada Maina Gielgud, która przygotowała autorską wersję opartą na pracy Jeana Corallego i Julesa Perrota wg opracowania Mariusa Petipy. „Giselle” opowiada historię wiejskiej dziewczyny, która zakochuje się w Księciu przebranym za wieśniaka. Gdy na jaw wychodzi prawdziwa tożsamość Alberta oraz fakt, że jest on już zaręczony z inną, oszalała z rozpaczy Giselle popełnia samobójstwo i zasila szeregi willid, czyli błąkających się po lesie duchów dziewcząt zmarłych przed zamążpójściem. W blasku księżyca zjawy biorą odwet na zbłąkanych młodzieńcach, których spotkają na swojej drodze. W ich sidła wpada również Albert, a przed niechybną śmiercią ratuje go duch Giselle.

Drugi, „biały” akt baletu to kwintesencja romantyzmu. Świat realny przeplata się tu z nadprzyrodzonym, pojawia się również sięgający do mitu o Orfeuszu i Eurydyce motyw miłości tak wielkiej, że zdolna jest przezwyciężyć nawet śmierć.

Sceny taneczne w „Giselle” mają określony ładunek dramatyczny i emocjonalny, a tytułowa rola jest nie tylko skomplikowana pod względem technicznym, ale również wymaga nie lada aktorskiego kunsztu. Jedną z najsłynniejszych interpretatorek tej partii była rosyjska balerina Olga Spiesiwcewa, która do tego stopnia utożsamiła się ze swoją bohaterką, że ostatnie lata swojego życia spędziła w szpitalu dla psychicznie chorych.

W trakcie premierowego przedstawienia największe wrażenie robili Natalia Pasiut (Mirta) oraz Kristóf Szabó (Hilarion). Główną rolę powierzono Chinarze Alizade, która znakomicie zaprezentowała się jako eteryczna zjawa, ale jednak w jej wykonaniu kończąca się śmiercią scena szaleństwa nie była dostatecznie poruszająca. Znakomity jak zawsze był Vladimir Yaroshenko, zachwycający publiczność lekkością ruchu i łatwością wejścia w rolę. Cały zespół baletowy tańczył na bardzo wysokim poziomie, a pozytywne wrażenia z premiery zakłócone zostały jedynie przez dyrygenta Patricka Fournillier, który miał ewidentne problemy ze skoordynowaniem pracy orkiestry z tanecznymi popisami solistów.

O autorze