Duch zamku Ravenswood. Andrzej Filończyk w „Lucji z Lammermoor” Donizettiego w Deutsche Oper Berlin

0

W ostatni weekend wybrałam się do Berlina, gdzie miałam okazję obejrzeć popołudniowy spektakl „Łucji z Lammermmor” Donizettiego w Deutsche Oper Berlin. Przedstawienie w reżyserii Filippo Sanjusta miało swoją premierę w 1980 roku i od tego czasu grane jest już po raz 153.

W staromodnym, tradycyjnym spektaklu nie znajdziemy żadnego odstępstwa od libretta. W scenografii dominują pomalowane na niebiesko przesuwne panele imitujące teatralną kurtynę, co potęguje wrażenie obcowania z produkcją wręcz muzealną. Ciekawy, upiorny efekt daje obraz na tkaninie przedstawiający podświetloną postać ducha Łucji, który pojawia się na początku przedstawienia i m.in. w trakcie zmian dekoracji. Zarówno protagoniści, jak i członkowie chóru odziani są w stylowe XVII-wieczne stroje, których charakterystycznym elementem są zdobione koronką rozłożyste kołnierze. Całość uzupełniają typowo szkockie obrazki, na czele z wnętrzami zamczyska Ravenswood.

„Łucja z Lammermoor” to najwspanialsza z oper Donizettiego, która powinna mieć swoje stałe miejsce w repertuarze każdego teatru. Słynna scena szaleństwa stanowi dla wykonawczyni tytułowej roli nie lada wyzwanie wokalne i aktorskie. Najwybitniejsze interpretacje, które przeszły do historii opery należy przypisać m.in. Marii Callas, Renacie Scotto, Edycie Gruberovej czy Joan Sutherland.

W Berlinie w roli Łucji miała wystąpić Adela Zaharia, jednak zastąpiła ją Hila Fahima, która ma za sobą duże doświadczenie jako członek zespołu Deutsche Oper oraz Wiener Staatsoper. Śpiewaczka ma w sobie wiele dziewczęcego uroku, a liczne koloratury zaśpiewała krystalicznie czysto i lekko. Bardzo podobał mi się Ioan Hotea jako Edgardo – rumuński tenor posiada liryczny, ładny i ciepły głos o dużej nośności. Przejmująco w jego interpretacji zabrzmiała aria „Tombe degli’avi miei”, w której rozpacza po stracie ukochanej.

Jako lord Ashton zaprezentował się Andrzej Filończyk. 29-letni baryton święci triumfy na najważniejszych scenach świata, a w tym sezonie uhonorowany został statuetką International Opera Awards w kategorii „młody śpiewak roku”. Niedawno zadebiutował jako Don Giovanni w Teatro di San Carlo w Neapolu, a już za kilka tygodni w tej samej roli po raz pierwszy wystąpi w Wiener Staatsoper. W przyszłym sezonie ciekawie zapowiada się również jego debiut w partii parkiza Posy w „Don Carlosie” Verdiego w Opéra National de Paris (reż. Krzysztof Warlikowski). Filończyk to prawdziwe zwierzę sceniczne, nawet w tak statycznej produkcji dał z siebie wszystko, by wykreować postać podstępnego i wyrachowanego brata Łucji. Artysta ma piękną barwę głosu, trudno także oprzeć się jego nienagannemu legato.

W obsadzie uwagę zwracał również Andrei Danilov jako Arturo. Rosyjski śpiewak już w kwietniu rywalizować będzie z innymi młodymi solistami w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów. Orkiestrę energicznie poprowadził Ivan Repušić, który w sezonie 2025/26 obejmie stanowisko dyrektora muzycznego Oper Leipzig.

O autorze