Ewa Biegas: Stawiam sobie za cel stworzyć studentom takie warunki, by mieli szansę zaistnieć na scenie

11

Spotykamy się na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. W zeszłym semestrze zajęcia odbywały się głównie zdalnie, obecnie trwają wakacje, a tutaj jednak tętni życie.

– Tak, studenci chętnie tu przychodzą. Przede wszystkim by ćwiczyć  i utrzymywać swą formę muzyczną w należytej kondycji. Miejscem chętnie odwiedzanym w kompleksie budynków należących do Akademii jest także patio, gdzie wśród wielu roślin znajdują się stoliki, przy których można spokojnie porozmawiać i coś zjeść. Maestro Mariusz Kwiecień – gwiazda Metropolitan Opera, który prowadzi na naszej uczelni kursy mistrzowskie, po prostu zakochał się w tym miejscu i bardzo lubi do nas przyjeżdżać.

W ubiegłym sezonie Akademia Muzyczna świętowała jubileusz 90-lecia swego istnienia. Z tej okazji zaplanowanych było wiele wydarzeń, między innymi trzy studenckie spektakle „Verbum nobile” Moniuszki w Operze Śląskiej.

– Jako pedagog i jednocześnie dziekan wydziału stawiam sobie za cel, by stworzyć naszym studentom takie warunki, by mieli szansę zaistnieć na scenie. Dla młodych ludzi zawsze trudnością było to, żeby dostać się na casting, dlatego też udział w spektaklach Opery ma dla nich ogromne znaczenie, gdyż daje szansę na oswojenie się z warunkami scenicznymi, a także na „wyłowienie” młodego artysty przez dyrygenta lub reżysera, co w konsekwencji przekłada się na owocne budowanie kariery zawodowej.

Widziałam w Internecie, że wcześniej na podobnych zasadach wystawiana była „Rzekoma ogrodniczka” Mozarta.

– Tak, to było bardzo udane przedsięwzięcie w reżyserii Andre Heller- Lopesa pod dyrekcją  Bassema Akiki, stworzone dzięki możliwości współpracy z Operą Śląską. Myślimy o powtórzeniu tego spektaklu w „nowej” studenckiej obsadzie. Dla młodych ludzi, którzy będą w tym przedstawieniu występować po raz pierwszy, nie ma znaczenia, czy to jest nowa produkcja czy wznowienie. Spektakl jest żywy, kolorowy i spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem. Mam nadzieję, że jeśli nie na jesieni, to na wiosnę, dzięki przychylności Dyrekcji,  będzie możliwe zrealizowanie tego projektu w Operze Śląskiej.

Czy po tym, jak studenci występują w studenckich spektaklach operowych, mają oni szansę na kolejne angaże w teatrze?

– Karolina Podolak, studentka I roku studiów magisterskich,  po zaśpiewaniu partii Zosi w operze St. Moniuszki  „Verbum nobile” otrzymała propozycję zaśpiewania partii Adeli w „Zemście nietoperza” na deskach Opery Śląskiej i rzeczywiście w kilku spektaklach wystąpiła. Jakub Szmidt po udanej roli Serwacego  otrzymał  z kolei propozycję współpracy z  Operą Krakowską. To jest mój cel, by przedsięwzięcia artystyczne, w których biorą udział studenci, były równocześnie swego rodzaju castingami. Dla dyrygentów i reżyserów to najlepsza forma sprawdzianu młodego adepta sztuki wokalnej, bo gdzie można lepiej poznać śpiewaka, jak nie podczas pracy przy realizacji projektu  scenicznego.

Poza współpracą z teatrem, uczelnia produkuje własne spektakle?

– Przed zamknięciem uczelni i teatrów mieliśmy zaawansowane prace nad „Mszą F-dur” Poniatowskiego, którą mieliśmy wykonać 1 kwietnia, czyli w rocznicę śmierci papieża. Zaraz potem planowany był koncert „Stabat Mater” Pergolesiego w opracowaniu Bacha, a w późniejszym terminie dwie gale – dzięki przychylności dyrektora Łukasza Goika , operowa  z udziałem Orkiestry Opery Śląskiej i druga  musicalowo-operetkowa z Orkiestrą Filharmonii Zabrzańskiej z dyrektorem Sławkiem Chrzanowskim na czele. Wszystko to miało odbyć się w ramach Dni Muzyki Wokalnej – cyklicznego Święta Wydziału Wokalno-Aktorskigo zainicjowanego przez długoletnią Dziekan prof. Michalinę Growiec. Planowany był również duży koncert „Stabat Mater” Karola Szymanowskiego z okazji 90-lecia uczelni w Sali Koncertowej naszej rodzimej Alma Mater w Katowicach i powtórzony w Filharmonii Narodowej W Warszawie – niestety pandemia pokrzyżowała plany…

Mam nadzieję, że wszystkie zaplanowane wydarzenia odbędą się zgodnie z planem, ponieważ po tym długim czasie, gdy jedyną formą kontaktu z kulturą były retransmisje spektakli i koncerty online, wszyscy jesteśmy bardzo spragnieni muzyki na żywo.

– Sensem istnienia śpiewaków operowych i innych muzyków klasycznych jest zawsze wykonanie na żywo i bezpośredni kontakt z publicznością. W tej branży płyty nagrywają ci, którzy są świetni w tym zawodzie, zjedli zęby na scenie. W muzyce rozrywkowej jest trochę inaczej – można najpierw nagrać płytę i jeśli zyska ona uznanie na rynku, może to być zaranie wielkiej kariery. W przypadku klasyki płyta jest pochodną kariery scenicznej. Przeniesienie działalności do sieci stało się w pewnym niestety nie najlepszym rozwiązaniem ale jedynym możliwym, tak byśmy jako muzycy czuli potrzebę istnienia. Nie jest to na pewno rozwiązanie satysfakcjonujące zarówno artystów, jak i publiczność na stałe. Mikrofon nie daje możliwości poczucia z jakimi fantastycznymi walorami wiąże się dany głos, bowiem zastępuje on rezonatory, czyli wszystko to co w głosie nazywamy nośnością. Jest też kwestia psychiczna związana z brakiem występów. Publiczność jest na stałe wpisana w krajobraz życia zawodowego śpiewaka. Jeśli ktoś tę publiczność nam zabiera, to tak, jak by zabrał nam tlen i wtedy koncentrujemy się na tym, jak dawno nie byliśmy na scenie czy też nie mieliśmy prób, bo one również są swoistym sprawdzeniem siebie. Brak tego wszystkiego powoduje, że wpadamy w  dołek psychiczny,  potrzeba wtedy sporo samozaparcia, żeby po dłuższej przerwie wyjść z powrotem na scenę i być dalej w znakomitej formie.

Akademia Muzyczna jest również współorganizatorem Konkursu im. Karola Szymanowskiego, który ostatnio odbył się w 2018 roku. Czy będzie się dalej angażować w ten projekt?

– Głęboko liczę, iż tak się stanie. Konkursy to bardzo ważny element składowy wpływający na karierę młodego śpiewaka, to nierzadko trampolina , dzięki której można wybić się , wkroczyć w wielki świat artystyczny . To nie tylko możliwość wygrania nagród pieniężnych, choć one  są ważne gdyż każdy casting (łączący się nierzadko z kosztowną podróżą), kurs wokalny, kontynuacja nauki, rozwój artystyczny – to wszystko pochłania ogromne środki finansowe ,najważniejsze jest to, by wygrana w konkursie dawała możliwość sprawdzenia się jako artysta na scenie – w przedstawieniach operowych, koncertach filharmonicznych czy kameralnych. W dobie castingów dyrektorzy oper coraz częściej odchodzą od angażowania śpiewaków na etacie i młodzi ludzie żyją w zasadzie od castingu do castingu, od wygranej roli do kolejnej. Według mnie konkursy mają największy sens, jeśli w ślad za nimi idą propozycje występów scenicznych.

Powinno tak być. Takim przykładem jest Andrzej Filończyk – wygrana w Konkursie Moniuszkowskim, następnie spektakularna, międzynarodowa kariera i w zasadzie trudno zobaczyć tego śpiewaka w kraju.

– Tak, Andrzej Filończyk to znakomity śpiewak  i chluba pedagogiczna prof. Bogdana Makala. Niestety w tym zawodzie często jest tak, że jesteśmy doceniani w kraju, dopiero gdy osiągniemy sukces za granicą.

Jak młodzi ludzie reagowali w trakcie lockdownu na to, jak widzieli że praktycznie z dnia na dzień ich starsi koledzy tracili pracę?

– To jest prawdziwa tragedia, gdy artyści zostają totalnie odcięci od możliwości zawodowego realizowania się.  Myślę, że młodzi ludzie świetnie zdają sobie sprawę, że pandemia to coś nieprzewidywalnego, co zmienia oblicze świata, także, a może przede wszystkim artystycznego. Głęboko liczę ,że nie zmieni to planów młodych ludzi w chęci studiowania na Akademii Muzycznej. Postawa studentów pełna zaangażowania i pasji podczas lockdownu daje mi wiarę, by myśleć optymistycznie..

Może to, co się dzieje „odmrażaniem” kultury wynika po części z tego, że artyści nie mają silnego przedstawicielstwa, które mogłoby lobbować za ich interesami w strefie rządowej.

– Rzeczywiście nie ma takiej organizacji. Obecnie coraz częściej teatry skłaniają się do zatrudniania śpiewaków operowych do konkretnej roli, a nie na współpracę etatową. W momencie gdy nadchodzi kryzys ci ludzie zostają praktycznie bez środków do życia. To jest trudna sytuacja, bo przez lata jest się ocenianym, poddawanym krytyce, trzeba się o te role starać, bez względu na swoje osiągnięcia, wiek, możliwości, staje się w szranki konkursowe z innymi osobami i należy zaśpiewać jak najlepiej, bo jesteś tak dobry, jak dobre było Twoje ostatnie przedstawienie. Oczywiście ludzie pamiętają role sprzed lat, ale ciało ludzie się starzeje, również struny głosowe. W przypadku kobiet dochodzi do tego czas menopauzy, zmienia się tembr głosu, skala, wkrada się  większa wibracja i tak dalej… Gdyby była taka możliwość, by po 10 latach intensywnego śpiewania na scenie  jako freelancer można wypracować emeryturę, to już by było coś!.

W dobie koronawirusa przedstawienia i koncerty przeniosły się do sieci. Katowicka Akademia Muzyczna nagrała również w czasie lockdownu clip „Seed of hope”. Czy była to specjalnie napisana na tę okazję kompozycja?

– „Seed…” powstał  z potrzeby chwili i był wynikiem chęci solidaryzowania się z wszystkimi , których objęła Narodowa Pandemia. W projekcie wzięli  udział Adam Mokrus- skrzypce, Marcin Wyrostek – akordeon, Roman Widaszek- klarnet, Grzegorz Biegas – forteoian. Utwór napisany przez Darka Janusa opatrzony tekstem Ani Ruttar, w   samym swoim tytułem wskazuje na to co chcieliśmy przekazać … Wszystkich , którzy nie mieli jeszcze sposobności posłuchać … odsyłam do internetu.

Czy artyści czują się bezpiecznie wracając na scenę?

– Nie można do tego w ten sposób podchodzić, bo to tak, jak by zapytać wszystkie osoby, które pracują w biurach, sklepach, szpitalach… Nie można patrzeć grupami zawodowymi. U podstawy leży wyłącznie psychika danego człowieka i nie ma znaczenia czy jestem artystą czy wykonuję jakikolwiek inny zawód. Jedna osoba z wielką radością wyjdzie  z domowych warunków czując oddech świeżości i powiew normalności, a inna nosi w sobie strach .Są tacy, w których ten strach jest bardzo mocno zakorzeniony, być może przez to, że mieszkają ze starszymi rodzicami, boją się o ich zdrowie i mają  ku temu prawo. Myślę ,że ryzyko zarażenia się jest takie samo w każdej grupie zawodowej , ważne by każdy zachowywał wszelkie środki ostrożności i nie bagatelizował problemu. Zaniechanie jednak rozwoju zawodowego i pracy nie przyniesie w rezultacie nic dobrego…

Dziękuję za rozmowę i życzę, aby udało się zrealizować wszystkie artystyczne zamierzenia!

– Dziękuję.

O autorze