Premiera „Mocy przeznaczenia” Verdiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej

4

Już 13 stycznia Teatr Wielki-Opera Narodowa zaprezentuje premierowy spektakl „Mocy przeznaczenia” Verdiego. Jak zapowiada teatr, autorska wizja opery Mariusza Trelińskiego będzie miała iście filmową odsłonę. W rolach głównych zobaczymy Tomasza Koniecznego, Izabelę Matułę, Tadeusza Szlenkiera, Monikę Ledzion-Porczyńską i Krzysztofa Szumańskiego. Dyryguje Patrick Fournillier. Przedstawienie powstało w koprodukcji z Metropolitan Opera, gdzie zostanie wystawione w przyszłym roku.

„Moc przeznaczenia” to muzyczna opowieść o miłości i przyjaźni z wojną w tle. Sceniczne arcydzieło jest pełne emocji i zaskakujących zwrotów akcji, a rozpoczyna się przypadkowym wystrzałem z pistoletu, uruchamiającym lawinę tragicznych zdarzeń. Przeznaczenie okrutnie bawi się losami głównych bohaterów, doprowadzając do tragedii i śmierci Leonory i Alvara. Operę kończy dramatyczne trio na sopran, tenor i baryton, a w finale wypełnia się przeznaczenie zapowiedziane we wspaniałej uwerturze.

Dzieło Verdiego rozpoczyna się sceną wieczornej schadzki Donny Leonory i Don Alvara. Wpada ojciec dziewczyny, Markiz di Calatrava. Don Alvaro wyciąga pistolet. Broń wypala bez jego woli, a zabłąkana kula zabija ojca na miejscu. Przerażeni kochankowie uciekają, każde w swoją stronę, choć planowali uciec razem. Jeśli przypomina to państwu Don Giovanniego Mozarta i śmierć Komandora z ręki uwodziciela jego córki, to jest to dobra intuicja. Niejaki książę Rivas, autor hiszpańskiego dramatu, na którego podstawie powstała opera Verdiego, literacko zapożyczył się u Tirso de Moliny i jego Don Juana, w którym Komandor nosi nazwisko Calatrava, a rzecz również rozgrywa się w Sewilli. Na tym jednak podobieństwa się kończą – Don Alvaro nie jest bowiem lekkomyślnym uwodzicielem, lecz potomkiem inkaskich królów szaleńczo zakochanym z wzajemnością w Donnie Leonorze. Jako „mieszaniec”, bo tak jest postrzegany przez hiszpańską szlachtę, niegodzien jest jednak jej ręki. Dlatego pościg za kochankami rozpoczyna brat dziewczyny, Don Carlo di Vargas, przekonany o tym, że siostra splamiła honor swego rodu, więc zasługuje na śmierć. Wiedziony bezlitosną żądzą odwetu, działa jak zawodowy zabójca – nie spocznie, póki nie zabije winnych.

W „Mocy przeznaczenia” oglądamy spektakularny rozpad świata patriarchatu, trzy etapy dekonstrukcji społecznej. Najpierw świat prosperity, samozadowolenia, narcystycznej dumy, powiedziałbym, że quasi-nazistowskiej energii. Ta euforia prowadzi do drugiego etapu – wojny, która jest upadkiem absolutnym, rozbiciem wszelkich struktur. W finale, to etap trzeci, widzimy post apokaliptyczny świat, ludzi żyjących w tunelach metra. Zgliszcza starego i początek jakiegoś nowego świata” – powiedział Mariusz Treliński w wywiadzie dla magazynu „Zwierciadło” – „Ta historia jest absolutnie freudowska. To zresztą intrygujące, że idee Freuda, po latach niełaski, wciąż potrafią być punktem odniesienia. Być może dzięki jego literackiemu talentowi, który intelektualnej tezie nadaje wymiar mitycznej opowieści. Freudowski praojciec jest postacią drapieżną, okrutną

O autorze