Piotr Beczała: „Rusałka” porusza bardzo uniwersalny temat

1

18 i 20 lutego w Narodnim Divadle w Pradze odbyły się dwa spektakle „Rusałki” Antonína Dvořáka z udziałem Piotra Beczały w roli Księcia. „Rusałka” w reżyserii Jiří Heřmana to przedstawienie, które swą premierę miało w 2009 roku. Reżyser odrzuca znaną z innych produkcji baśniowość leśnego jeziora i przedstawia utrzymany w dość mrocznej stylistyce ponury dramat egzystencjonalny.

Polski tenor, który na światowych scenach osiągnął już chyba wszystko co możliwe w karierze śpiewaka operowego, rolę Księcia wykonywał wcześniej w wielu teatrach, m.in. w Metropolitan Opera u boku Renée Fleming w 2014 roku. W Pradze zaprezentował zarówno wysoką formę wokalną, jak i w bardzo wiarygodny sposób stworzył postać targanego chaosem i dezorientacją młodzieńca. Zaraz po sobotnim spektaklu zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań:

Jak doszło do tego, że wystąpił Pan w „Rusałce” w Pradze? Czy to dyrygent Łukasz Borowicz zaprosił Pana do współpracy?

– W tym zawodzie nie ma przypadków, szczególnie na tym etapie, gdzie wszystko planowane jest z cztero- lub pięcioletnim wyprzedzeniem. W trakcie koncertów, które odbywały się wspólnie z orkiestrą Filharmonii Czeskiej, doszło do spotkania z dyrekcją Narodniego Divadla, którego rezultatem są dwa spektakle „Rusałki” w tym sezonie. Początek rozmów miał miejsce 3-4 lata temu.

Wystawiana obecnie w Pradze „Rusałka” to wznowienie spektaklu, który swą premierę miał w 2009 roku. Zdarza się Panu wypowiadać krytycznie na temat nowoczesnych inscenizacji, czy wobec tego przyjmując propozycję, bierze Pan pod uwagę również reżyserię spektaklu?

– Zawsze. Zdarza mi się wypowiadać negatywnie w stosunku do inscenizacji głupich i nie ma dla mnie specjalnego znaczenia, czy jest to produkcja nowoczesna czy klasyczna. Proponowanych jest mnóstwo inscenizacji, w których brakuje zupełnie pomysłu i które stanowią raczej pewien popis reżyserski nie związany zupełnie z meritum sprawy, czyli z tematem opery. Z takimi reżyserami mam rzeczywiście problem i staram się ich unikać. W momencie gdy zdarza się taka sytuacja jak teraz, że „wskakuję” w dwa spektakle jakiejś produkcji, zawsze staram się dowiedzieć coś więcej na temat danego przedstawienia, by nie mieć niepotrzebnego problemu.

Co według Pana stanowi o tym, że „Rusałka” zdobyła taką popularność na świecie, jest wystawiana w największych operowych teatrach, a nasze opery, również czerpiące z folkloru, jak na przykład „Halka” nie potrafią się przebić?

– To jest pytanie do muzykologa, ale z mojego doświadczenia i z mojej wiedzy w tym zakresie mogę powiedzieć, że „Rusałka” porusza bardzo uniwersalny temat, bo przecież nie jest to tylko bajka o Rusałce, Wodniku i Księciu, ale psychologicznie głęboka historia wchodząca w istotę ludzkości, humanizmu. Należy również pamiętać o tym, że Dworzak już od wielu dziesięcioleci jest znany i rozpoznawany na świecie. Jako Polacy sami jesteśmy sobie winni tego, że nie potrafiliśmy wypromować muzyki Moniuszki na Zachodzie, ale staram się również w tym temacie podejmować pewne działania. Dzięki moim staraniom i prowadzonym przeze mnie rozmowom w 2019 roku w Theater an der Wien odbędzie się premiera „Halki” pod kierownictwem muzycznym Łukasza Borowicza. Rozmowy i przygotowania trwały bardzo długo, bo prawie siedem lat, ale w zasadzie wszystko jest już ustalone i udało się doprowadzić do realizacji tego projektu.

Czy najlepiej się Pan czuje śpiewając słowiański repertuar?

– Słowiański repertuar stanowi około dwadzieścia procent tego co śpiewam, bo wykonuję głównie muzykę francuską i włoską. Jeżeli chodzi o operę słowiańską, to jest naprawdę garść ról, ale bardzo się cieszę, że mam okazję śpiewać w takiej operze jak „Rusałka” w paszczy lwa, czyli właśnie w Pradze. Mam to szczęście, że śpiewam w Paryżu „Werthera” i „Fausta”, a we Włoszech muzykę włoską, jest to zawsze wielkie wyróżnienie i uznanie dla śpiewaka. Wracając do „Halki” w Wiedniu, ogromnie się cieszę, że udało mi się zaprosić do współpracy Łukasza Borowicza, którego bardzo szanuję jako dyrygenta, ale również jako osobę, która zajmuje się promowaniem polskiej muzyki na świecie. Myślę, że ciekawe jest to, że przygotowywane będzie nowe opracowanie „Halki”, w której warstwa muzyczna została niezbyt szczęśliwie opracowana w latach 50-tych. Będziemy wracali do podstawy instrumentacji, którą napisał Moniuszko i mam nadzieję, że przedstawienie „Halki” w Wiedniu to będzie dobry moment, by bez wstydu pokazać tę operę za granicą. Już teraz zapraszam na spektakle.

Na pewno wiele Polaków skorzysta z tego zaproszenia. Dziękuję za rozmowę.

"Rusałka" Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

„Rusałka” Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

"Rusałka" Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

„Rusałka” Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

"Rusałka" Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

„Rusałka” Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

"Rusałka" Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

„Rusałka” Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

"Rusałka" Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

„Rusałka” Antonína Dvořáka w reżyserii Jiří Heřmana, fot. Narodni Divadlo

O autorze