„Pajace/Gianni Schicci” w Operze na Zamku

0

Już w sobotę w Operze na Zamku w Szczecinie odbędzie się premiera dyptyku składającego się z dwóch oper – „Pajaców” Ruggiera Leoncavalla i „Gianni Schicchi” Giacomo Pucciniego.

W trakcie dzisiejszej konferencji prasowej o spektaklu opowiadał Michał Znaniecki, reżyser przedstawienia: „W „Pajacach” mamy dwa poziomy: trupę teatralną, która przekształca się i w połowie spektaklu zaczyna grać inne postaci. Tutaj mamy jeszcze dodatkowy poziom, czyli aktorów, którzy się wcielają w trupę z „Pajaców” wcielającą się potem w aktorów w „Giannim Schicchim”. Zatem mamy już trzy poziomy, gdzie są włączone wszystkie siły teatru. Mamy nawet nasz skład pracowników technicznych, którzy budują scenografię podczas spektaklu, widzimy „bebechy” zakulisowe. Nie tylko emocje, ale także teatr, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Dla widzów to jest tzw. brud, widać ściany, drzwi, panią bufetową, a my to pokażemy jako spektakl. To będzie zupełnie inne niż poprzednie wersje naszych „Pajaców” i – bliższe. Bo wiadomo, opera jest lustrem i to będzie zaznaczane przeze mnie kilka razy, że naprawdę jest o nas. „Gianni Schicchi” zaśpiewany, zagrany jest po morderstwie, po wielkiej tragedii w „Pajacach”.  I w tym momencie trzeba podjąć decyzję, czy przerywamy spektakl, a ludzie przecież kupili bilety, czy mamy zagrać farsę pomimo żałoby. I na tym polega „Gianni Schicchi”, to skontrastowanie najgorszej w stylu farsy z tym, co dzieje się w garderobach, w których słyszy się „dlaczego mam teraz to grać, przeżyłem tragedię, straciłem przyjaciela”. To jest więc też trochę o naszej artystycznej etyce, ale i o ludziach, którzy czasem zakładają maskę i idą do pracy, do szkoły, pomimo strachu, bólu, depresji. Myślę, że to wszystko będzie bardzo czytelne, właśnie na tych trzech planach. A jeśli chodzi o operę „Gianni Schicchi”, to dziękuję dyrekcji, że możemy pokazać największą – uważam – operę w historii. Dla publiczności to będzie wielka przyjemność zobaczenia Pucciniego, który nie tylko cytuje historię opery, inne opery, a jest prekursorem. Pokazuje, jak będzie wyglądała muzyka później, jak będzie wyglądał musical, muzyka filmowa XXI wieku. I to wszystko jest w godzinnej operze, w pigułce teatralnego i muzycznego szaleństwa, za którym idę W związku z tym zobaczymy i musical i wodewil, i przepiękne kostiumy, gdzie idziemy w parodię opery, w której nie można przejść nawet milimetra, bo się „zawali” cały kostium, a ja aktorom jeszcze każę tańczyć kankana. Będzie więc bardzo wesoło. Do tego pozwolimy publiczności wziąć udział w przesłuchaniach po śmierci głównej śpiewaczki. Zobaczymy, komu wyjdzie „O mio babbino caro” i kto zastąpi Neddę. Oprócz tego jest jeszcze jedna rola do zastąpienia, łatwiejsza, bo to będzie bohater opery „Gianni Schicchi” – trup. Tu będzie nam łatwiej wybrać z widowni bez większego przygotowania muzycznego. To złamię tę tragedię i wejdziemy w farsę, bo katharsis nie następuje tylko przez dramat, ale też przez śmiech. Mam nadzieję, że ten wieczór nas zmieni. To też satyra na nas, jacy jesteśmy, jacy możemy być, a z drugiej strony parodia opery i świata operowego. To możemy o „Giannim Schicchim” szczerze powiedzieć: że mamy dwa obrazki, które mogą być ciekawe i inne. Mamy też w „Pajacach” i „Giannim Schicchim” balet, czego nie mieliśmy w poprzedniej inscenizacji „Pajaców”, jako że wtedy byliśmy wspomagani przez chór miejski. To była nowa jakość, teraz tą nową jakością jest choreografia Damiana Malvacio i pełnego baletu Opery na Zamku”

O autorze