Nigdy tak bardzo nie kochałem życia. Sonya Yoncheva i Piotr Beczała w „Tosce” w Wiener Staatsoper

1

Piotr Beczała jako Cavaradossi w „Tosce” Pucciniego to niemal stały punkt repertuaru Wiener Staatsoper. Od debiutu w roli w 2019 roku polski tenor wystąpił aktualnie w szóstej serii spektakli, a jego scenicznymi partnerkami do tej pory były: Sondra Radvanovsky, Nina Stemme, Karine Babajanyan, Maria Agresta, Elena Stikhina i dwukrotnie Sonya Yoncheva. Beczała i Yoncheva stworzyli również niezapomniany duet w Metropolitan Opera w transmitowanych do kin „Luizie Miller” Verdiego (2018 r) i Fedorze” Giordana (2023 r.), a w przyszłym sezonie wystąpią tam razem w „Andrei Chenierze”, najsłynniejszej operze tego kompozytora.

„Tosca” Pucciniego w reżyserii Margarethe Wallmann to najstarszy spektakl do dziś wystawiany w Wiener Staatsoper. W premierowej obsadzie w 1958 roku zaśpiewali Renata Tebaldi, Giuseppe Zampieri, Tito Gobbi, a kierownictwo muzyczne sprawował Herbert von Karajan. Tradycyjna inscenizacja przenosi widza w czasie do czerwca 1800 roku, prezentując wnętrza rzymskiej bazyliki św. Andrzeja della Valle, komnaty Scarpii w pałacu Farnese oraz dziedziniec zamku św. Anioła. Duże wrażenie robi procesja biskupów i innych dostojników kościelnych w kończącym I akt „Te Deum”, a wizualny realizm rozpala emocje widzów śledzących polityczną intrygę, w którą uwikłani są główni bohaterowie.

Sonya Yoncheva jako Tosca zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie niż cztery lata temu. Wcielająca się w słynną rzymską śpiewaczkę sopranistka była emocjonalna, zazdrosna, wybuchowa, przekonana o własnej wartości. To jednocześnie kobieta, która w imię miłości zdolna jest do każdego czynu. Pod względem wokalnym umiejętnie wykorzystała swoje atuty, za pomocą vibrato nadając głosowi ekspresję i charakter, pięknie kształtując frazy i swobodnie osiągając wysokie tony.

Cavaradossi i Lohengrin to według mnie życiowe role Piotra Beczały. Za każdym razem, gdy na scenie Wiener Staatsoper śpiewa „E lucevan le stelle”, rozentuzjazmowana publiczność domaga się bisu. Tak było również i tym razem (15.02), a powtórzona aria wykonana została z jeszcze większą żarliwością i pasją. Jego głos brzmi świeżo, jest dźwięczny i pełen blasku, szczególnie w wysokich rejestrach. Artysta zachwyca nie tylko techniczną doskonałością i eleganckim frazowaniem, ale również sceniczną naturalnością i przekonującą interpretacją postaci.

Ambrogrio Maestri jako Scarpia stosuje raczej oszczędne środki wyrazu. W jego wykonaniu okrutny prefekt policji nie epatuje brutalnością, a serwuje widzom wymowne niedopowiedzenia. Jest nonszalancki i cyniczny, a jego głos w kluczowych momentach wyraża złowieszcze napięcie. Pier Giorgio Morandi z precyzją prowadził orkiestrę, sprawnie różnicował tempa i dynamikę muzyki, wydobywając przy tym pięknie dopracowane detale partytury.

Czytaj również: Sonya Yoncheva i Piotr Beczała w „Tosce” w Wiener Staatsoper – Opera Lovers

O autorze