Francuski tenor liryczny Benjamin Bernheim regularnie występuje w renomowanych teatrach operowych, takich jak m.in. Opéra National de Paris, Wiener Staatsoper, Staatsoper Unter den Linden, Teatro alla Scala czy Opernhaus Zürich, gdzie wcześniej uczył się w studio operowym i był członkiem zespołu teatru.
W Metropolitan Opera zadebiutował dwa lata temu entuzjastycznie przyjętą rolą księcia Mantui w „Rigoletcie” Verdiego, a wiosną tego roku zebrał tam świetne recenzje za występ w operze „Romeo i Julia” Gounoda. Latem zaśpiewał podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, natomiast dwa dni później wcielał się już w tytułową rolę w premierowej produkcji „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha na Festiwalu w Salzburgu. Na początku tego sezonu jako Hoffmann powrócił do nowojorskiej Met, otrzymał również statuetkę w kategorii „śpiewak roku” International Opera Awards.
39-letni tenor od 2019 roku związany jest na wyłączność z Deutsche Grammophon i do tej pory wydał w tej wytwórni trzy albumy. Najnowszy z nich „Douce France: Melodies & Chansons” ukazał się pod koniec sierpnia i w całości poświęcony jest francuskiej liryce wokalnej. Bernheim zdecydował się połączyć XIX-wieczne pieśni Berlioza, Chaussona i Duparca z XX-wiecznymi chansons Brela, Kosmy i Treneta.
Lista utworów nagranych na płycie niemal w całości pokrywa się z programem recitali, które odbyły się w ostatnich tygodniach w Los Angeles Opera, Wiener Kozertkaus, Rudolfinum oraz Opéra Garnier. Miałam przyjemność uczestniczyć w organizowanym przez Nachtigall Artists koncercie w Rudolfinum w Pradze (19.11), który spotkał się z tak żywiołową reakcją publiczności, że od razu zapowiedziano galę operową z udziałem artysty, zaplanowaną na jesień przyszłego roku.
Najbardziej zapadły mi w pamięć ekspresyjne pieśni Henriego Duparca, a wśród nich dedykowana ukochanej żonie „L’invitation au voyage” do wiersza Charles’a Baudlaire’a. Interesujące było wykonanie wybranych utworów z cyklu „Les nuits d’été” Berlioza, w pierwotnej wersji przeznaczonych na głos i fortepian, zorkiestrowanych przez kompozytora później. Pozytywnym zaskoczeniem były pieśni „L’absent” Gounoda czy też „L’heure exquise” Hahna, dla których zabrakło miejsca na płycie. Śpiewakowi przy fortepianie towarzyszyła Carrie-Ann Matheson, która stylowo zaprezentowała się również jako solistka w Interlude z „Poème de l’amour et de la mer” Chaussona.
Bernheim w mistrzowski sposób opanował umiejętność wyrażania przelotnego nastroju, subtelnego kształtowania poetyckiej frazy. Tenor unika przerysowania i melodramatycznych gestów, potrafi za to w odpowiednim momencie zawiesić głos czy też zastosować delikatnie akcenty i podkreślenia. Jego głos brzmi miękko i naturalnie w całym rejestrze, z łatwością przechodzi od pianissima do forte. Dysponuje nienaganną techniką wokalną z doskonałą kontrolą oddechu, co ułatwia mu ekspresję muzyczną.
Tenorowi udało się nawiązać intymny kontakt z publicznością, która gromkimi brawami wyprosiła jeszcze dwa bisy: „Pourquoi me réveiller” z opery „Werther” Masseneta oraz „Dein ist mein ganzes Herz” z operetki „Das Land des Lächelns” Lehára. Po serii koncertów Bernheim wraca wiosną na operową scenę występując kolejno w „Wertherze” Masseneta w Théâtre des Champs-Élysées, „Romeo i Julii” Gounoda w Wiener Staatsoper oraz „Manon” Masseneta w Opéra National de Paris. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć co najmniej na jeden z tych spektakli!