Krwawa historia Beatrix Cenci na scenie Opery Narodowej

0

W Operze Narodowej w ramach cyklu koncertowych wykonań zapomnianych polskich oper zaprezentowano „Beatrix Cenci” Ludomira Różyckiego. Wcześniej przypomniana została już „Barbara Radziwiłłówna” Henryka Jareckiego (2022 r.). Kierownictwo muzyczne nad obydwoma spektaklami objęła Marta Kluczyńska, pomysłodawczyni cyklu.

Libretto opery „Beatrix Cenci”, napisane przez żonę kompozytora Stefanię, oparte jest o dramat Juliusza Słowackiego pod tym samym tytułem oraz uzupełnione o motywy z „The Cenci” Percy’ego Shelleya. Mroczne i krwawe dzieje urodziwej ojcobójczyni inspirowały przez wieki wszelkiej maści artystów, którzy w jednoznaczny sposób się z nią solidaryzowali. Pamięć o najgłośniejszej kryminalnej sprawie XVI-wiecznego Rzymu przetrwała również wśród mieszkańców. Z okazji 400. rocznicy wykonania egzekucji Beatrix, władze miasta ufundowały pamiątkową tablicę na budynku Corte Savella, w którym przetrzymywana była dziewczyna. W wyrytej na tablicy inskrypcji nazwano ją „przykładem ofiary niesprawiedliwego sądu”.

Rodzina Cencich należała do najznakomitszych rzymskich rodów. Franciszek Cenci miał opinię awanturnika, człowieka okrutnego i mściwego. Więziona i molestowana seksualnie przez ojca, tyrana całej rodziny, Beatrix postanowiła go zabić. W spisku uczestniczyła również m.in. jej macocha.

Dramat córki rzymskiego patrycjusza uzupełniony został przez Słowackiego wątkiem miłosnym. Ksiądz Negri, który był świadkiem zabójstwa ojca, wydaje Beatrix w ręce inkwizycji. Kieruje nim nie tyle chęć ujawnienia prawdy, co dokonania zemsty za odtrącone uczucie. Negri ginie z rąk własnego brata, zakochanego z wzajemnością w Beatrix malarza Giano Gianiego. Za zbrodnię bratobójstwa on także skazany zostaje na śmierć.

Siedem lat temu Opera Narodowa wystawiła „Erosa i Psyche” Różyckiego i mam nadzieję, że pokusi się również o zaprezentowanie pełnej scenicznej wersji „Beatrix Cenci”. Dobrze by tu zagrała inscenizacja w stylu „Rusałki” Dworzaka z Bayerische Staatsoper, gdzie reżyser Martin Kušej nawiązał do historii potwora z Amstetten Josefa Frietzla.

Muzyka Różyckiego jest przejmująca, buduje uczucie napięcia, oddaje zmieniające się stany psychiczne bohaterów, podąża za dramaturgią wydarzeń. Marta Kluczyńska z wielkim zaangażowaniem i wrażliwością uwydatniła walory partytury kompozytora. Pogratulować można chórowi, który nadzwyczaj dobrze wpisywał się w tok narracji. Koncertowemu wykonaniu opery towarzyszyły sugestywne wizualizacje autorstwa Kamili Siwińskiej.

Spośród solistów na wyróżnienie zasługuje Szymon Mechliński (Pietro Negri). Nośny głos, bogactwo odcieni emocjonalnych i dobra dykcja sprawiły, że dla mnie była to najbardziej wyrazista kreacja wieczoru. Ogromnemu dramatyzmowi swych ról sprostały również Magdalena Schabowska (Beatrix) i Karina Skrzeszewska (Lucrezia Cenci) prezentując zarówno siłę głosu, jak i dogłębne zrozumienie istoty rozgrywającej się tragedii.

O autorze