Miłość do muchy, czyli „Orfeusz w piekle” w Operze Krakowskiej

0

Dwa tygodnie temu (3.10) wybrałam się do Krakowa, by obejrzeć nową produkcję „Orfeusza w piekle” Offenbacha. Długo oczekiwana premiera, dwukrotnie przekładana z powodu koronawirusa, spełniła moje oczekiwania, urzekając humorem i nastrojem beztroski.

„Orfeusz w piekle” kojarzy się przede wszystkim ze słynnym kankanem, lecz jest to utwór będący pyszną parodią oper wykorzystujących wątki mitu o Orfeuszu, na czele z „Orfeuszem i Eurydyką” Glucka. W tym pozornie lekkim dziele poruszone są tematy podwójnej moralności, hipokryzji i nadużywania władzy przez współczesne kompozytorowi francuskie elity. Mimo upływu czasu, zagadnienia te do dziś nie straciły na aktualności.

Orfeusz i Eudydyka są znudzonym sobą małżeństwem i każde z nich szuka nowych przygód. W Departamencie Przeznaczeń wyznaczono im jednak rolę najwierniejszych kochanków, więc rozstanie pary nie jest możliwe. Gdy przebrany za pszczelarza Arysteusza bóg podziemnego świata zmarłych porywa Eurydykę do swego królestwa, upominany przez Opinię Publiczną Orfeusz wyrusza za swą żoną do piekła.

W tzw. „drugiej obsadzie” w rolę przepojonej erotyzmem Eurydyki wcielała się Marcelina Beucher, która śpiewa mocnym, szlachetnym głosem, bardzo świadomie i dojrzale, a przy tym zachwyca nietuzinkową urodą. Drugim bohaterem wieczoru był świetny jak zawsze w komicznych rolach Grzegorz Szostak jako Jowisz. Artyści pełnię swego kunsztu zaprezentowali w słynnym duecie z „bzykaniem”, gdy władca Olimpu postanawia pod postacią muchy zdobyć serce rozczarowanej monotonią życia w piekle Eurydyki.

Zdecydowanie wyróżnić należy również Zuzannę Caban, która zaprezentowała się jako pomocnik kochliwego Jowisza – Kupidyn. Spośród znużonych beztroskim życiem na Olimpie bogów, którzy buntują się w końcu przeciwko dotychczasowemu porządkowi, świetni byli też Karin Wiktor-Kałucka w roli kłótliwej Junony czy Adrian Domarecki w partii Merkurego. Duże wrażenie robiła również stojąca na straży tradycyjnych wartości Elwira Janasik jako Opinia Publiczna.

W „Orfeuszu w piekle” tytułowy bohater nie jest uosobieniem natchnionego twórcy, lecz raczej dość pretensjonalnym artystą, w którego rolę bardzo udanie wszedł Jarosław Bielecki.

Łukasza Gaja widziałam już wcześniej na scenię m.in. w „Księżniczce czardasza” Kálmána i już wówczas zauważyłam, że operetka to zdecydowanie żywioł tego śpiewaka, choć nie spodziewałam się, że tak dobrze wypadnie w roli demonicznego Plutona.

Spektakl w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego to jedna z lepszych propozycji Opery Krakowskiej w ostatnich sezonach. Dobrze zrealizowany, zabawny, posiada atuty nie tylko w postaci zgranej, dobrze czującej się ze sobą na scenie obsady, ale także dobrej pracy orkiestry pod batutą Tomasza Tokarczyka, dopracowanych kostiumów czy świetnej choreografii.

O autorze