„Lohengrin” po tyrolsku

0

Po odwołaniu z powodu choroby pierwszego spektaklu „Lohengrina” w Wiener Staatsoper, 12 stycznia Piotr Beczała wcielił się w tytułową rolę w słynnej operze Wagnera. Polski śpiewak zadebiutował w partii Lohengrina w Dreźnie w 2016 roku, a dwa lata później zaproszony został do jej wykonania na prestiżowym Festiwalu Wagnerowskim w Bayreuth, gdzie wraz z Tomaszem Koniecznym zostali bardzo entuzjastycznie przyjęci przez niemiecką publiczność, a swój sukces powtórzyli rok później podczas kolejnej edycji wydarzenia. Płyta DVD z nagraniem z festiwalu w Bayreuth znalazła się wśród nominowanych do nagród Grammy 2020 w kategorii najlepsze nagranie operowe roku. To, czy statuetka trafi do polskich artystów, okaże się już dziś w Los Angeles.

Piotr Beczała jako Lohengrin, Wiener Staatsoper, fot. Michael Pöhn

„Lohengrin” Richarda Wagnera uchodzi za ostatnią operę należącą do romantycznego nurtu w twórczości niemieckiego kompozytora, która łączy starogermańską mitologię ze śpiewnym włoskim stylem operowym. Podobnie jak w pozostałych dziełach Wagnera, w „Lohengrinie” rzeczywistość styka się ze światem nadprzyrodzonym. Autor sięgnął do średniowiecznego mitu o rycerzu, który na łodzi ciągnionej przez łabędzia przybywa na pomoc niesłusznie oskarżonej o zamordowanie młodszego brata brabanckiej księżniczce Elsie. Lohengrin, syn Parsifala i rycerz świętego Graala wygrywa walkę z Telramundem i pojmuje księżniczkę za żonę pod warunkiem, że nie poprosi go ona nigdy o wyjawienie swego imienia i pochodzenia. Elsa zostaje jednak uwikłana w intrygę Ortrud – żony Telramunda i łamie dane słowo, co sprawia, że Lohengrin odchodzi, a zrozpaczona dziewczyna umiera. Przemieniony wcześniej za pomocą czarów w łabędzia książe Gottfried (brat Elsy) odzyskuje za to ludzką postać i obejmuje władzę nad Brabancją.

Cornelia Beskow jako Elsa von Brabant, „Lohengrin” Wagnera, Wiener Staatsoper, fot. Michael Pöhn

„Lohengrin” jest opowieścią o miłości pozbawionej szans na spełnienie i zetknięciu doczesnych, miłosnych pragnień z idealizmem świata, z którego pochodzi rycerz świętego Graala. Andreas Humoki w inscenizacji, która swoją premierę miała w 2014 roku osadza akcję w hermetycznym świecie alpejskiej wioski na przełomie XIX i XX wieku. Wszystkie trzy akty opery rozgrywają się w przypominającym piwiarnię pomieszczeniu wyłożonym drewnianą boazerią, w którym jedynymi elementami wyposażenia są krzesła i stoły. Monotonną aranżację wnętrza ożywiają kostiumy bohaterów stylizowane na tyrolskie stroje ludowe z charakterystycznymi skórzanymi spodniami i tradycyjnymi dirndl. Uwagę zwracają namalowane na kurtynie opuszczanej w trakcie antraktu dwa płonące serca ze słowami Elsy z II aktu opery – “Es gibt ein Glück”. Motyw ten powtórzony jest również na scenie jako zdjęcie w ramce i symbolizuje poszukiwanie szczęścia, które w przypadku brabanckiej księżniczki i Lohengrina okazuje się iluzją.

Egils Silins jako Friedrich von Telramund i Ain Anger jako Heinrich der Vogler, „Lohengrin” Wagnera, Wiener Staatsoper, fot. Michael Pöhn

Lohengrin wyłania się na scenie wśród ogromnego wiru ubrany w prosty, biały fartuch. Mimo, że przed rozpoczęciem spektaklu ogłoszono, że Piotr Beczała jest jeszcze przeziębiony, zaśpiewał z właściwą sobie elegancją, sposobem frazowania, dbałością o niemiecką wymowę i z tym niezwykłym blaskiem w głosie, który wskazuje na nieziemskie pochodzenie rycerza. Wielką niewiadomą tego spektaklu była debiutująca zarówno w roli, jak w teatrze Cornelia Beskow jako Elsa. Młoda śpiewaczka połączyła piękny dźwięk z dramatycznością głosu, do czego należy dodać duże zaangażowanie w odgrywaną postać. Na wyróżnienie zasługuje również Egils Silins jako Telramund, który znakomicie prowadzi głos, odzwierciedlając emocje bohatera. Fantastycznie brzmiał również chór, który ma w „Lohengrinie” najbardziej rozbudowane partie ze wszystkich scenicznych dzieł Wagnera.

Egils Silins jako Friedrich von Telramund i Linda Watson jako Ortrud, „Lohengrin” Wagnera, Wiener Staatsoper, fot. Michael Pöhn

W pozbawionej mistycyzmu wiedeńskiej produkcji „Lohengrina” na pierwszy plan wysuwa się muzyka, która znakomicie synchronizuje się z akcją. Orkiestra pod batutą Valery’ego Gergieva zagrała niezmiernie przejmująco, dostarczając muzycznych wrażeń na najwyższym poziomie. Jako, że ostatni spektakl z tegorocznej serii odbył się 19 stycznia, jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć Piotra Beczałę w tej inscenizacji, może wybrać się do Zurychu, gdzie będzie ona wystawiana już latem.

Piotr Beczała jako Lohengrini Cornelia Beskow jako Elsa von Brabant, „Lohengrin” Wagnera, Wiener Staatsoper, fot. Michael Pöhn

O autorze