Kiedy powieść Johanna Wolfganga Goethego Cierpienia młodego Werthera ukazała się w 1774 roku, czytelnicy zachwycili się historią poety samotnika, idealistycznie zakochanego w kobiecie związanej z innym mężczyzną. Nieszczęśliwego romantyka – samobójcy naśladowało wielu młodych ludzi i wzniosłym gestem odbierali sobie życie.
Minęło ponad sto lat a całą historią zainteresował się francuski kompozytora Jules Massenet, który postanowił zmierzyć się z romantyczną historią w operowej odsłonie. Pracę nad librettem podjęli się Édouard Blau, Paul Millet oraz Georges Hartmann. Na deskach Opery Narodowej ujrzymy inscenizację w reżyserii Willy Deckera, która obok „Elektry” (2010) oraz „Don Carlo” (2013), będzie jego trzecim spektaklem operowym, zaprezentowanym warszawskiej publiczności.
Miłosny trójkąt pomiędzy Charlotte, Wertherem i jego rywalem Albertem nie stracił na aktualności.
W przeciwieństwie do pierwowzoru, Charlotte kochając Werthera wybiera praktycznego Alberta, zgodnie z wolą zmarłej matki. Werther, który wierzy w wieczną miłość (l’amour eternel), pragnie umrzeć. Charlotte nakazuje mu opuszczenie okolicy na pół roku, do Bożego Narodzenia. Nie może jednak o nim zapomnieć, czyta jego listy, a gdy ukochany nagle przybywa, nie potrafi ukryć miłości.
Kulminacyjnym momentem jest akt III: konfrontacja uczuć kochanków w momencie lektury wierszy Osjana, ujętych przez kompozytora w piękną arię Werthera „Pourquoi me réveiller”. Przykuwa akt IV, w którym ciężar opowieści przenosi się na Charlotte, z jej wspaniałą mezzosopranową partią.
Scena śmierci Wertera rozgrywa się przy dźwiękach kolędy. Umiera w ramionach Charlotte, a ona oddaje mu pocałunek, którego wcześniej małodusznie poskąpiła. Pozwól twojej duszy rozpuścić się w moim sercu – to ostatnie słowa ich duetu, który – co tu kryć – wyciska łzy z oczu. Niemiecki reżyser Willy Decker skupia się na psychologicznych aspektach miłosnej obsesji i zamknięciu w pułapce własnego umysłu.
Minimalistyczna scenografia Wolfganga Gussmanna tworzy idealne ramy dla mocno emocjonalnej fabuły. Wyraźne kolory, na początku niebieski i żółty – znak rozpoznawczy tego reżysera – determinują scenografię. I, jak to często bywa w twórczości Willy’ego Deckera, kolory scenografii są powtarzane w kostiumach.
Partię Werthera zaśpiewa tenor Piotr Beczała (spektakle 8 i 10 października), który kreował już tę rolę w Barcelonie i Frankfurcie, a warszawska publiczność ostatnio miała okazję usłyszeć go w partii Jontka w „Halce” S. Moniuszki w reżyserii Mariusza Trelińskiego (2020). Partneruje mu Iryna Zhytynska, związana z Operą Wrocławską, występująca w madryckim Teatro Real, wiedeńskim Theater an der Wien i w Finnish National Opera.
Obok Beczały w roli Werthera wystąpi Leonardo Caimi (spektakle: 14, 16 i 18 października), który partią Fentona w Falstaffie w reżyserii Franco Zeffirellego zadebiutował w Teatro Verdi w Busseto, Teatro Petruzzelli w Bari oraz Teatro dell’Opera w Rzymie. Jego interpretacja słynnej arii „Nessun dorma” w warszawskim wystawieniu Turandot (2018) wywołała entuzjazm wśród zgromadzonej w widowni.
Inscenizacja – Willy Decker
Reżyser wznowienia – Stefan Heinrichs
Scenografia i kostiumy – Wolfgang Gussmann
Dyrygent – Patrick Fournillier
Obsada:
Werther – Piotr Beczała 8/10.10, Leonadro Caimi 14/16/18.10
Charlotte – Irina Zhytynska
Albert – Stanisław Kuflyuk
Sophie – Sylwia Olszyńska
Le Bailli – Jerzy Butryn
Schmidt – Jacek Ornafa
Johann – Jasin Rammal-Rykała
Bruhlmann – Igor Buczyński
Kathchen – Katarzyna Ćwiek