Joanna Woś błyszczy w roli Normy

0

„Norma” Belliniego to niekwestionowane arcydzieło włoskiej opery romantycznej. Opera ta dość rzadko gości na światowych scenach ze względu na trudności wykonawcze, z jakimi musi zmierzyć się odtwórczyni tytułowej roli. Teatr Wielki w Łodzi ma jednak mocnego asa w rękawie w postaci Joanny Woś, która często nazywana jest „królową belcanta”.

„Norma” Belliniego, Teatr Wielki w Łodzi, fot. Joanna Miklaszewska

„Norma” miała być wystawiona na łódzkiej scenie w maju 2020 roku, jednak plany te pokrzyżowała epidemia koronawirusa. Finalnie teatr zdecydował się na koncertową wersję opery, okraszoną subtelnymi wizualizacjami. Poza Joanną Woś, w doborowej obsadzie znaleźli się również Bernadetta Grabias, Arnold Rutkowski i Grzegorz Szostak. Orkiestra zagrała pod batutą Tadeusza Kozłowskiego, który w uznaniu zasług dla tej instytucji w lutym tego roku objął tytuł Honorowego Pierwszego Dyrygenta Teatru Wielkiego w Łodzi.

„Norma” Belliniego, Teatr Wielki w Łodzi, fot. Joanna Miklaszewska

W bogatym dorobku artystycznym Joanny Woś znajdują się również heroiny Belliniego – Elwira w „Purytanach” czy Julia w „Capuleti i Montecchi”. Debiutując w sobotę w roli Normy, artystka sięgnęła po najtrudniejszą partię spośród oper tego kompozytora i jedną z najbardziej wymagających w całym repertuarze sopranowym. Historia galijskiej arcykapłanki, która obdarzając miłością rzymskiego prokonsula Polliona zdradza nie tylko swoją religię, ale też znajdującą się w rękach rzymskich okupantów ojczyznę wydaje się być dla niej wprost stworzona. Bez dekoracji i kostiumów artystka zdołała wykreować postać, której dylematy moralne związane z koniecznością dokonania wyboru pomiędzy miłością, a obowiązkiem śledziło się z zapartym tchem. Artystka jest we wspaniałej formie wokalnej, a jej imponujące koloratury uzupełnia wyrazista ekspresja.

„Norma” Belliniego, Teatr Wielki w Łodzi, fot. Joanna Miklaszewska

Niezmiernie podobała mi się również Bernadetta Grabias jako przyjaciółka i rywalka Normy – Adalgisa. Mezzosopranistka śpiewa ładnym, czystym głosem i nie brakuje jej też nerwu dramatycznego.

„Norma” Belliniego, Teatr Wielki w Łodzi, fot. Joanna Miklaszewska

Arnold Rutkowski miał wcześniej okazję zaprezentować się jako Pollione między innymi w Krakowie i w Warszawie, podczas pamiętnego koncertowego wykonania „Normy” z Editą Gruberovą w roli głównej. Rola rzymskiego wojownika, który nie potrafi dochować wierności Normie i obdarza uczuciem Adalgisę dobrze pasuje do jego emploi. Pozostaje mieć nadzieję, że ten tenor, którego częściej można usłyszeć za granicą niż w Polsce, znajdzie czas na kolejne występy w rodzinnej Łodzi. Wysoki poziom wykonawców uzupełniał Grzegorz Szostak jako Oroveso. Bas znany mi bardziej z ról komicznych zaprezentował swoje bardziej dramatyczne oblicze w roli ojca Normy, przygarniającego w finale jej synów.

„Norma” Belliniego, Teatr Wielki w Łodzi, fot. Joanna Miklaszewska

Bohaterem sobotniego wieczoru była również orkiestra i chór Teatru Wielkiego w Łodzi pod mistrzowską batutą Tadeusza Kozłowskiego. Wyrazy najwyższego uznania za przełożenie na emocje wszelkich meandrów muzyki Belliniego!

O autorze