Choć setna rocznica urodzin tenora przypadała 23 września, Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego już dzień wcześniej zorganizowało koncert „Paprocki in Memoriam”, by uczcić pamięć o wybitnym artyście będącym patronem nowo powstałej organizacji. Do udziału w operowej gali zaproszono znanych solistów, wśród których znaleźli się Joanna Woś, Monika Ledzion – Porczyńska, Tadeusz Szlenkier oraz Marcin Bronikowski. Na scenie Filharmonii Narodowej pojawili się również młodzi śpiewacy – Krzysztof Zimny i David Roy, będący laureatami konkursów wokalnych, dla których występ u boku starszych koleżanek i kolegów po fachu był szansą na zaprezentowanie się szerszej publiczności, wśród której nie brakowało również przedstawicieli świata kultury.
W programie wydarzenia znalazły się niemal same operowe hity – pierwsza część poświęcona została twórczości Stanisława Moniuszki, w drugiej zaś usłyszeliśmy fragmenty najbardziej znanych oper światowych kompozytorów. Niekwestionowaną królową wieczoru była Joanna Woś, która najpierw z imponującą lekkością i precyzją wykonała arię Hanny z z IV aktu „Strasznego dworu”, a później jako Violetta Valery z „Traviaty” zachwyciła publiczność pięknym frazowaniem oraz spektakularną koloraturą do tego stopnia, że po zaśpiewaniu słynnego recytatywu i arii „E strano! Ah, fors’ è lui… Sempre libera ” otrzymała owacje na stojąco!
Ogromną wrażliwością i muzykalnością cechuje się również Monika Ledzion – Porczyńska, która wcieliła się w tytułową bohaterkę opery „Rokiczana” Moniuszki, z której ocalała w zasadzie jedynie piękna pieśń „Jak będę królową”. Wyrównana cała skala głosu i przemyślana interpretacja sprawiła, że wykonanie tego utworu głęboko zapadło w serce słuchaczy. Równie udane było drugie wejście śpiewaczki na scenę, gdy jako księżniczka Eboli z opery „Don Carlos” Verdiego wykonała arię „O don fatale”, a jej mezzosopran rozbrzmiewał szerokim wachlarzem emocji.
W trakcie wieczoru wysoki poziom wokalny pokazali również panowie. Jako pierwszy na scenie wystąpił Krzysztof Zimny, któremu powierzono arię, z wykonania której słynął Bogdan Paprocki, czyli arię Stefana „Cisza dokoła, noc jasna, czyste niebo…” ze „Strasznego dworu” Moniuszki. Zarówno on, jak i David Roy w roli Miecznika pokazali że są to śpiewacy o dużym potencjale, których nazwiska warto zapamiętać, jednak na ten moment brakuje im nieco scenicznego obycia, co jest jak najbardziej zrozumiałe na tym etapie kariery.
Marcinowi Bronikowskiemu przypadło zaśpiewanie arii Janusza z II aktu opery „Halka” Moniuszki. Artysta pięknie wykańczał frazy i z dużą wiarygodnością pokazał uczucia targające jego bohaterem – z jednej strony gniew i wzburzenie, a z drugiej – niewygasłą jeszcze miłość do młodej góralki. W drugiej części wieczoru baryton bardzo przekonująco wykreował postać pewnego siebie i zuchwałego Torreadora z opery „Carmen” Bizeta, a także wraz z Tadeuszem Szlenkierem wzruszająco zinterpretował duet Don Carlosa i Posy z opery „Don Carlos” Verdiego.
Będący obecnie solistą Staatstheater w Norymberdze Tadeusz Szlenkier to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich tenorów, posiadający silny głos o szlachetnej barwie. W Filharmonii Narodowej w jego wykonaniu zabrzmiała dumka Jontka z „Halki” Moniuszki oraz brawurowo zaśpiewana aria księcia Mantui z opery „Rigoletto”. Artysta wykazał się również nie lada dystansem do siebie i poczuciem humoru, bo nie do końca udaną końcówkę „La donna e mobile” dośpiewał wywołany po raz kolejny oklaskami przez publiczność na scenę, co wywołało ogromny entuzjazm widowni.
Koncert zakończył się duetem solistek, które przywołały fragmenty „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha, po czym dołączyli do nich pozostali wykonawcy, by wspólnie wznieść kieliszek szampana w spektakularnym „Brindisi” z „Traviaty” Verdiego.
Śpiewakom towarzyszyła Poznańska Orkiestra Festiwalowa pod batutą niezmiernie dynamicznej Agnieszki Nagórki. Dyrygentka utrzymywała dobre tempo z dbałością o cieniowanie i niuanse, co znacznie przyczyniło się do bardzo entuzjastycznego odbioru wydarzenia. W przerwach między poszczególnymi utworami Bogdana Paprockiego wspominał prowadzący galę Sławomir Pietras przybliżając sylwetkę tenora, który jeszcze za życia stał się legendą.