Emocje w głosie. Piotr Beczała & Sondra Radvanovsky we Wrocławiu

0

Piotr Beczała i Sondra Radvanovsky zakończyli właśnie wspólną trasę koncertową, z przystankami między innymi w Gdańsku (15.11) i we Wrocławiu (21.11). W Polskiej Filharmonii Bałtyckiej wzięli udział w koncertowym wykonaniu „Toski” Pucciniego (w roli okrutnego barona Scarpii wystąpił Ambrogio Maestri), a w Narodowym Forum Muzyki dali wspaniały koncert, na który zjechali melomani z całego kraju.

Na kilka dni przed setną rocznicą śmierci Pucciniego zabrzmiały fragmenty jego słynnych oper „Manon Lescaut” oraz „Toski”. Jako pierwszy na scenie pojawił się witany serdecznie długimi oklaskami Piotr Beczała. Wrocławska publiczność długo czekała na występ najsłynniejszego polskiego tenora. W Operze Wrocławskiej zaśpiewał dziesięć lat temu, a zapowiadany na 2020 rok koncert w NFM został najpierw z powodu pandemii przełożony, a następnie całkowicie odwołany. Wcielając się w rolę kawalera Des Grieux w arii „Donna non vidi mai” Beczała wydobył z głosu pasję, jak i wrażliwość bohatera.

Sondra Radvanovsky wróciła na scenę Narodowego Forum Muzyki po pięciu latach. Amerykańsko-kanadyjska sopranistka przyjęła wówczas również zaproszenie do Gdańska, gdzie zaśpiewała na koncercie charytatywnym „Muzyka czyni cuda” (koncertowa „Tosca” to tegoroczna odsłona tego samego wydarzenia). W 2022 roku Radvanovsky była gwiazdą letniego festiwalu Sopot Classic. Aria “Sola, perduta, abbandonata” wieńcząca operę „Manon Lescaut” zabrzmiała w jej wykonaniu odpowiednio dramatycznie i rozdzierająco.

Beczała i Radvanovsky przez wiele lat znajdowali się pod opieką tej samej agencji, stąd często razem koncertują i występują w spektaklach. W 2019 roku to właśnie u jej boku Beczała zadebiutował w roli Cavaradossiego w „Tosce” Pucciniego. Od tego czasu na deskach Wiener Staatsoper niemal co sezon wchodzi w rolę malarza -rewolucjonisty, na życzenie rozentuzjazmowanej publiczności za każdym razem bisując „E lucevan le stelle”. Tenor w swojej interpretacji nawiązuje do najlepszych historycznych wykonań tej arii, balansujac pomiędzy rozpaczą a godnością. We Wrocławiu zaśpiewał także pochodzącą z „Toski” arię „Recondita armonia” prezentując eleganckie frazowanie, wyśmienite legato oraz głos silny w średnicy i dźwięczny w górnych rejestrach.

Tosca to jedna z koronnych ról Radvanovsky, cenionej między innymi za swoją nadzwyczajną ekspresję. W modlitwie „Vissi d’arte” artystka włożyła w wykonanie ogromny ładunek emocjonalny i zachwyciła pięknym pianissimo. Pierwszą część wieczoru zakończył duet „Mario! Mario! Mario!” „Son qui!”, w którym śpiewacy bez kostiumów i rekwizytów dosłownie odegrali scenę z pierwszego aktu opery. Za ich sprawą przenieśliśmy się w wyobraźni do rzymskiego kościoła świętego Andrzeja, gdzie zamknięte drzwi do kaplicy i dobiegające spoza nich głosy wzbudzają w Tosce podejrzenia co do wierności ukochanego.

Po przerwie artyści zaprezentowali fragmenty „Rusałki” Dworzaka. Beczała z dużą swobodą zaśpiewał arię Księcia „Vidino divná, přesladká”, jednak to oczywiście sopranowa aria „Měsíčku na nebi hlubokém” jest najbardziej znanym utworem pochodzącym z tej opery. Ojciec Sondry Radvanovsky jest Czechem i to jemu śpiewaczka zawdzięcza ciemne dźwięki w głosie. Pieśń Rusałki zaśpiewała z liryzmem i podniosłością.

„Andrea Chenier” Giordana to kolejne sceniczne wcielenie Piotra Beczały, w którym zobaczymy go w sierpniu na Festiwalu w Salzburgu. W arii „Come un bel di di maggio” jego głos urzeka bezwysiłkową mocą w wyższych tessiturach. Radvanovsky ma duży głos, pełną dramatyzmu i grozy arię „La mamma morta” zaśpiewała porywająco, a atmosferę podkręcił jeszcze duet „Vicino a te s’acqueta” będący prawdziwym hymnem ku miłości.

Prawdziwy szał na widowni zaczął się jednak z pierwszymi dźwiękami arii Jontka z „Halki” Moniuszki zaśpiewanej na bis przez Beczałę. Sondra Radvanovsky wykonała jeszcze arię Lauretty „O mio babbino caro” z opery „Gianni Schicchi” Pucciniego, a koncert zakończyły wspólne pląsy pary przy „Lippen Schweigen” z operetki „Die lustige Witwe” („Wesoła wdówka”) Lehára.

Duże brawa należą się również orkiestrze NFM Filharmonii Wrocławskiej, którą brawurowo zagrała pod batutą energicznego dyrygenta Gianluki Marcianò.

O autorze