Premierą „Don Giovanniego” Mozarta Polska Opera Królewska rozpoczęła swój Festiwal, który odbywa się w Warszawie od 5 do 27 lipca.
Kierownictwo muzyczne nad przygotowaniem spektaklu objął Łukasz Borowicz, który zdecydował się na wystawienie praskiej wersji utworu, pozbawionej m.in. dopisanych później na potrzeby wiedeńskiej premiery arii „Dalla sua pace” Don Ottavia oraz „Mi tradi quell’alma ingrata” Donny Elwiry.
Za reżyserię odpowiada Ryszard Peryt i jak można było się spodziewać, przygotował on przedstawienie bardzo tradycyjne, znakomicie pasujące do klasycystycznych wnętrz Teatru Stanisławowskiego w Starej Oranżerii, będących sceną Polskiej Opery Królewskiej. Scenografia ograniczona jest do minimum i w zasadzie stanowi ją kilka ruchomych paneli, posiadających z jednej strony wizerunek kolumny, a z drugiej lustra. Dopiero w finale na scenie pojawia się stół i wyświetlane są widowiskowe projekcje piekielnego ognia pochłaniającego tytułowego bohatera. Spektakularne są kostiumy, przywodzące na myśl XVIII-wieczną Wenecję – wysokie rusztowania peruk, krynoliny, trójgraniaste kapelusze i peleryny. Bardzo czytelne są symbole kolorystyczne – Don Giovanni ubrany na czarno, Don Ottavio na biało. Dobrze korespondują z nimi błyszczące maski noszone przez chór i w wybranych scenach przez bohaterów, które jednak nie mają nic wspólnego z karnawałową rozpustą, a są zapowiedzią śmierci. Słabością inscenizacji jest marionetkowe ustawienie śpiewaków do widowni, co w połączeniu z niemal nieobecnymi dekoracjami sprawia, że jest to jakby wersja semi-stage.
W trakcie piątkowego spektaklu nastąpiły dwie istotne zmiany obsadowe z powodu niedyspozycji solistów i partię Don Giovanniego oraz Zerliny zaśpiewali występujący w pierwszej obsadzie Robert Gierlach oraz Marta Boberska. W realizacji Ryszarda Peryta na próżno doszukiwać się jakichś wyszukanych interpretacji postaci głównego bohatera, który bywa przedstawiany bądź to jako wyrafinowany podrywacz, bądź socjopata czy też uosobienie pewnych idei. Robert Gierlach stworzył po prostu kreację zadowolonego z siebie prostaka, pełnego pychy i arogancji. Równie jednoznaczne są role kobiece – będąca ofiarą przemocy Donna Anna, zdradzona i porzucona Donna Elvira, zalotna i niewinna Zerlina.
Pod względem wokalnym na scenie dominują kobiety, z budzącą absolutny zachwyt Gabrielą Kamińską w roli Donny Anny na czele. Fantastycznie brzmią również Tatiana Hempel-Gierlach jako Donna Elvira oraz Marta Boberska w partii Zerliny. Duże umiejętności wokalne i aktorskie pokazali także Patryk Rymanowski debiutujący w Polskiej Operze Królewskiej jako Leporello oraz Leszek Świdziński (Don Ottavio). Robert Gierlach w miarę trwania spektaklu radził sobie coraz lepiej, ale nie do końca przekonuje w roli uwodziciela. Podobnie Tomasz Raff, któremu nieco zabrakło mocy, by wejście Komandora uczynić wstrząsającym.
Orkiestra Polskiej Opery Królewskiej doskonale czuje muzykę Mozarta, a udział w Łukasza Borowicza w każdym przedsięwzięciu oznacza muzyczną perfekcję.