„Tosca” i „Aida” w gwiazdorskiej obsadzie w Neapolu

0

Po rozluźnieniu restrykcji związanych z epidemią COVID-19, włoskie teatry operowe ponownie zapraszają publiczność na spektakle i koncerty, stawiając głównie na wydarzenia zorganizowane w formule open air.

Teatro San Carlo w Neapolu już na początku czerwca ogłosił program letniego sezonu, zapraszając do udziału w dwóch operach i jednym koncercie największe nazwiska branży. Na Piazza del Plebiscito, który jest jednym z największych placów w całych Włoszech i z racji swych rozmiarów wykorzystywany jest do organizacji dużych imprez, zaśpiewali m.in. Anna Netrebko, Yusif Eyvazov i Ludovic Tézier w „Tosce”, Anna Pirozzi, Jonas Kaufmann i Anita Rachvelishvili w „Aidzie” oraz Maria Agresta i Daniela Barcellona w IX symfonii Beethovena.

Szczęśliwie dla mnie złożyło się tak, że mój wakacyjny pobyt w Neapolu pokrywał się z terminami prezentowanych oper, miałam więc okazję uczestniczyć w koncertowej wersji „Toski” (23.07.) i „Aidy” (28.07.).

Niezaprzeczalną gwiazdą pierwszego wieczoru była występująca po raz pierwszy w Neapolu Anna Netrebko, której wejściu na scenę towarzyszyła burza oklasków. Organizatorzy zdecydowali się wystawić „Toskę” jako spektakl semi-stage w kostiumach i z elementami gry aktorskiej. Zarówno dzięki talentowi Netrebko, jak i towarzyszących jej partnerów scenicznych, otrzymaliśmy pełnokrwistą, trzymającą w napięciu opowieść o wielkich, niszczących emocjach. Z uwagi na liczną widownię, w czasie przedstawienia wykorzystywany był system nagłośnienia, jednak wydaje się, że głos Anny Netrebko poradziłby sobie i bez tego. Gdy jako Tosca wspomina „żyłam sztuką, żyłam miłością, nie wyrządziłam nigdy zła”, śpiewając arię „Vissi d’arte vissi d’amore”, porusza widzów charyzmatycznym wykonaniem słynnej arii.

Yusif Eyvazov (Cavaradossi) i Anna Netrebko (Tosca) w „Tosce” Pucciniego, fot. Mario Wurzburger, Teatro San Carlo

Mimo, że technika wokalna Yusifa Eyvazova znacznie się poprawiła w ostatnich latach, w jego głosie pojawia się nieprzyjemne vibrato, które sprawia, że trudno jest zaliczyć tego artystę do moich ulubionych śpiewaków. Doceniam jednak jego nienaganną dykcję w języku włoskim i to, że najbardziej znane tenorowe arie z „Toski”, czyli “Recondita armonia” i “E lucevan le stelle” zaśpiewał pełnym głosem, bez widocznego wysiłku.

Ludovic Tézier (Scarpia) i Anna Netrebko (Tosca) w „Tosce” Pucciniego, fot. Mario Wurzburger, Teatro San Carlo,

Największe wrażenie na mnie osobiście zrobił występ Ludovica Tézier, wcielającego się w podstępnego Scarpię. Francuski baryton, który dysponuje uwodzicielsko aksamitnym głosem tym razem pokazał się jako arogancki, wykorzystujący swą pozycję szef tajnej policji. Ogromna klasa! Osobne wyrazy uznania należą się również Jurajowi Valčuha, który prowadząc orkiestrę Teatro di San Carlo wydobył z partytury Pucciniego wszystkie niuanse, barwy i odcienie, a także pełen dramatyzm opery. Najbardziej spektakularny był I akt z monumentalną sceną finałową „Te Deum”, która zabrzmiała po prostu przejmująco.

Ludovic Tézier (Scarpia) i Anna Netrebko (Tosca) w „Tosce” Pucciniego, fot. Mario Wurzburger, Teatro San Carlo

Aby dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu mogę powiedzieć, że urokliwa atmosfera obcowania ze sztuką w rozpościerającym się przed Pałacem Królewskim Piazza del Plebiscito, przerywana była odgłosami przelatujących nad głowami samolotów, a w pewnym momencie artyści musieli przerwać występ, by przeczekać odbywający się nieopodal pokaz fajerwerków. Należy to jednak najwidoczniej do kolorytu lokalnego, gdyż nikogo specjalnie nie ten fakt nie zbulwersował, a soliści przyjęli to z pewnym zmieszaniem, ale i uśmiechem.

Anita Rachvelishvili (Amneris), Jonas Kaufmann (Radames) i Anna Pirozzi (Aida) w „Aidzie” Verdiego, fot. Mario Wurzburger, Teatro San Carlo

Zupełnie inaczej wyglądał wtorkowy wieczór, kiedy to wybrałam się na „Aidę”. Tym razem co prawda wykonawców mogły rozpraszać jedynie pojedyncze przelatujące samoloty i zadowolenie z możliwości lepszego skupienia na muzyce musiało widzom zrekompensować koncepcję realizatorów, by zaprezentować typowe koncertowe wykonanie opery, z solistami dyskretnie korzystającymi z pulpitów i nut. Głosy głównych protagonistów rekompensowały jednak wszystko. Aida i Amneris – rywalki do serca Radamesa brzmiały wspaniale zarówno w partiach solowych, duetach i scenach zbiorowych. Z wyśpiewywanej przez nie muzyki Verdiego przebijała miłość, gorycz, zazdrość. Olśniewająca jak diamentowy klejnot była Anita Rachvelishvili jako Amneris – piękna i dumna córka władcy Egiptu. Jest mocny i bogaty mezzosopran jest wręcz wymarzony to tej roli. Nie zawiódł również Jonas Kaufmann, który łączy piękny głos z umiejętnością zaprezentowania emocji za pomocą minimalistycznych środków – mimiki, gestu czy spojrzenia, kreując zawsze pełnowymiarowe postaci na scenie. W będącej wyzwaniem dla tenora arii „Celeste Aida” znakomicie uchwycił zarówno romantyczny aspekt natury swego bohatera, jak i waleczną osobowość generała.

Anita Rachvelishvili (Amneris), Jonas Kaufmann (Radames) i Anna Pirozzi (Aida) w „Aidzie” Verdiego, fot. Mario Wurzburger, Teatro San Carlo

O autorze