Rozczarowujący „Ognisty anioł” w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej

4

„Okropne!”. Takie podsumowanie padło głośno wśród widowni po zakończeniu wtorkowego spektaklu „Ognistego anioła”, zanim publiczność zaczęła bić brawo. Przypuszczam, że to krótkie i trafne stwierdzenie dotyczyło inscenizacji zaproponowanej przez Mariusza Trelińskiego, bowiem modernistyczna muzyka Prokofiewa zabrzmiała rewelacyjnie w wykonaniu orkiestry Teatru Wielkiego – Opery Narodowej pod batutą utalentowanego dyrygenta Bassema Akiki.

Ognisty anioł” Siergieja Prokofiewa w reżyserii Mariusza Trelińskiego, Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Magda Hueckel

Spektakl powstał w koprodukcji z Festiwalem w Aix-en-Provence, gdzie zostanie zaprezentowany latem tego roku oraz z Oslo Opera House, gdzie wystawiony będzie w 2021 roku. Premiera „Ognistego anioła” była bardzo oczekiwana w Warszawie i miała potwierdzić pozycję Mariusza Trelińskiego, niedawnego laureata International Opera Awards, jako liczącego się światowego reżysera. Niestety coraz bardziej widać, że po kilkunastu latach pełnienia funkcji dyrektora artystycznego Opery Narodowej, coraz trudniej przychodzi mu zaproponować coś nowego.

„Ognisty anioł” Siergieja Prokofiewa w reżyserii Mariusza Trelińskiego, Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Magda Hueckel

„Ognisty anioł” to mroczne dzieło o dziewczynie opętanej wizją ognistego anioła, którego ta zmusza do tego, by przybrał ludzką postać. Gdy ten odchodzi, Renata za wszelką cenę stara się go odszukać. Jej towarzyszem jest Ruprecht, który również ulega jej urokowi i stara się ją uwolnić od prześladujących ją wizji. Jest to opera o opętaniu, szaleństwie i histerii, która prowadzi do śmierci na stosie. Mariusz Treliński zobaczył w niej natomiast kolejną historię o molestowaniu seksualnym nieletnich, które jako dorosłe kobiety nie mogą poradzić sobie z tym doświadczeniem, co dodatkowo okrasił narkotycznymi wizjami i kuglarskimi sztuczkami.

„Ognisty anioł” Siergieja Prokofiewa w reżyserii Mariusza Trelińskiego, Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Magda Hueckel

Zawiedli również soliści występujący w głównych rolach – Renaty (Ausrine Stundyte) i Ruprechta (Scott Hendricks), być może po kilku spektaklach zmęczeni już tymi bardzo wymagającymi partiami. Najlepiej wypadły znakomite polskie mezzosopranistki – Agnieszka Rehlis i Bernadetta Grabias. Chciałoby się liczyć na to, że warszawscy decydenci zaczną w końcu bardziej doceniać fantastycznych polskich śpiewaków, nie zastępując ich tak często dysponującymi gorszymi możliwościami zagranicznymi kolegami.

O autorze