„Rigoletto” w Warszawie – olśniewająca klasyka

0

20 stycznia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej po raz 68. na afiszu znalazła się licząca sobie ponad dwadzieścia lat inscenizacja „Rigoletta” Giuseppe Verdiego w reżyserii Gilberta Deflo. Spektakl wzorowany jest na produkcji La Scali, która miała swoją premierę w 1995 roku, co oznacza, że kostiumy i scenografia są kopią tych pochodzących z mediolańskiego przedstawienia, dostosowaną do rozmiarów sceny Opery Narodowej.

„Rigoletto” Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Krzysztof Bieliński

W ciągu dwudziestu lat obecności „Rigoletta” na warszawskiej scenie przez obsadę przewinęła się cała plejada gwiazd począwszy od Andrzeja Dobbera, Agnieszki Zwierko i Artura Rucińskiego, aż po gościnne występy Piotra Beczały i Aleksandry Kurzak, które elektryzowały warszawską publiczność. Dziś u boku znanych śpiewaków debiutują wschodzące gwiazdy polskiej wokalistyki wnoszące do tej pokrytej patyną realizacji młodość i powiew świeżości.

„Rigoletto” Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Krzysztof Bieliński

Warszawski „Rigoletto” starzeje się z klasą. Monumentalne, ozdobne dekoracje, których zmiana jest na tyle skomplikowana, że już kilkanaście minut po rozpoczęciu spektaklu potrzebna jest jedna z aż trzech dwudziestominutowych przerw, wykonane są z pietyzmem i dbałością o detal. Wystawny pałac księcia Mantui, kunsztowne kostiumy nawiązujące do historycznych strojów z epoki pozwalają zanurzyć się w magiczny świat teatru za którym tęskni dziś wielu widzów. Podczas gdy uwspółcześnione inscenizacje spod znaku Regietheater odchodzą do lamusa po zaledwie kilku, kilkunastu przedstawieniach, klasyczne realizacje takie jak „Rigoletto” czy „Nabucco” od lat przyciągają tłumy spragnione wiernego librettu, bogatego scenograficznie spektaklu.

„Rigoletto” Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Krzysztof Bieliński

Atrakcję tegorocznej serii spektakli stanowiła również obsada złożona ze sprawdzonych śpiewaków od lat wykonujących swoje role i młodych adeptów zawodu, którym udało się stworzyć zapadające w pamięć kreacje wokalno-aktorskie. Andrzej Dobber był jak zawsze znakomity – szczególnie w scenie błagania o oddanie córki, a Aleksandra Kubas-Kruk urzekała piękną, lśniącą, liryczną barwą głosu i żarliwością interpretacji. Tadeusz Szlenkier potwierdził swoją pozycję jednego z czołowych polskich tenorów, a jego szlachetnie brzmiący głos zniewalał w słynnej arii księcia Mantui La donna è mobile. 

„Rigoletto” Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Krzysztof Bieliński

Pochodzący z Mołdawii Iurie Maimescu z odpowiednią mocą rzucał klątwę, a Łukasz Konieczny w roli Sparafucila fantastycznie oddał charakter płatnego mordercy. Wiele dobrego można powiedzieć również o występujących jako Maddalena i Giovanna Annie Bernackiej i Elżbiecie Wróblewskiej. Na szczególną pochwałę zasłużyli młodzi śpiewacy występujący z drugoplanowych rolach, ale przykuwający uwagę widza warsztatem wokalnym i swobodą sceniczną. Studiujący obecnie w prestiżowej Juilliard School i zdobywający kolejne nagrody w wokalnych konkursach Hubert Zapiór (Marullo) to bardzo utalentowany baryton, któremu dodatkowo pomagają aktorskie szlify zdobyte w warszawskiej Akademii Teatralnej. Jako hrabina Ceprano urodą i głosem zachwycała Bożena Bujnicka, którą wcześniej w tym sezonie mogłam podziwiać w „Orfeuszu i Eurydyce” w Lublinie, a w roli hrabiego dał się poznać jako bardzo obiecujący młody bas Jasin Rammal-Rykała.

„Rigoletto” Teatr Wielki – Opera Narodowa, fot. Krzysztof Bieliński

Patrick Fournillier to dyrygent, który bardzo dobrze współpracuje ze śpiewakami i spektakl pod jego batutą mógł zadowolić pod względem muzycznym najbardziej wymagających wielbicieli opery.

Łukasz Konieczny, Hubert Zapiór, Magdalena Grzybowska, Jasin Rammal-Rykała po spektaklu „Rigoletto”

O autorze