Piękny głos i olśniewająca uroda. Angela Gheorghiu zaśpiewała w sobotę w Łodzi

4

W sobotę wieczorem w Teatrze Wielkim w Łodzi wystąpiła pochodząca z Rumunii gwiazda najlepszych teatrów operowych – Angela Gheorghiu. Artystka postawiła w głównej mierze sprawdzony repertuar i w programie koncertu znalazły się przebojowe arie, znane nawet tym osobom, które muzyki poważnej słuchają okazjonalnie. Wśród publiczności wybuchł gejzer entuzjazmu, a owacje na stojąco pojawiły się już po zakończeniu I części koncertu, by ze zwielokrotnioną siłą eksplodować na zakończenie występu.

Koncert Angela Gheorghiu / Calin Bratescu w Łodzi (zdjęcia pochodzą z oficjalnego fanpage’a artystki)

Wybitnej sopranistce na scenie towarzyszyli rodacy – tenor Calin Bratescu oraz Ciprian Teodorascu, który prowadził orkiestrę Teatru Wielkiego. Konferensjerkę powierzono znanemu dziennikarzowi Jackowi Marczyńskiemu, który przybliżał widzom poszczególne utwory.

Angela Gheorghiu już od pierwszego wejścia na scenę olśniła urodą, elegancją, urokiem osobistym i oczywiście wspaniałym głosem. W trakcie występu kilkukrotnie zmieniała kreacje, za każdym razem wywołując zachwyt zarówno męskiej, jak i damskiej części publiki.

Koncert Angela Gheorghiu / Calin Bratescu w Łodzi (zdjęcia pochodzą z oficjalnego fanpage’a artystki)

Na początek wieczoru artystka wybrała fragmenty z „Adriany Lecouvreur” Cilei. W lutym tego roku podczas przedstawienia tej właśnie opery świętowała jubileusz 25-lecia debiutu na scenie Royal Opera House i wydaje się, że dzieło to jest szczególnie bliskie jej sercu. Zarówno Gheorghiu, jak i Calin Bratescu zaprezentowali się w solowych ariach jako Adriana i Maurizio oraz wykonali duet „Ma, dunque, e vero?”.

Tenor zademonstrował jednak pełnię swoich możliwości w trakcie wykonywania tzw. arii z kwiatkiem z „Carmen” Bizeta, a w II części w arii Pinkertona z „Madamy Butterfly” oraz słynnym „E lucevan le stele” z „Toski” Pucciniego. Wybór partnera dla gwiazdy, jaką niewątpliwie jest Gheorghiu, jest niezmiernie trudny i okazał się być on trafiony. Śpiewak pokazał wysoki poziom, świetnie nawiązywał kontakt z publicznością, ale jednocześnie pozostawał nieco w cieniu swojej koleżanki, pozwalając jej błyszczeć na scenie.

Koncert Angela Gheorghiu / Calin Bratescu w Łodzi (zdjęcia pochodzą z oficjalnego fanpage’a artystki)

Emocjonujący był słynny duet „Mario, Mario! – Son qui…” – nie trzeba było znać fabuły „Toski”, by domyślić się, że bohaterami szargają uczucia miłości i zazdrości.

Angela Gheorghiu w każdą arię wkładała bardzo dużo serca, ale chyba najbardziej wzruszające i pełne dramatyzmu było jej wykonanie „Un bel di vedremo” z „Madamy Butterfly” oraz aria Manon z „Manon Lescault” Pucciniego. Koncert zakończyła mniej znaną arią Wally z „La Wally” Catalaniego.

Łódzka publiczność zgotowała artystom niezwykle gorące przyjęcie i zasłużyła tym na kilka dodatkowych bisów, wśród których znalazło się m.in. „O mio babbino caro” z jednoaktówki „Gianni Schicchi” Pucciniego. Gwiazda nie udzielała wywiadów i nie rozdawała autografów, jednak po koncercie znalazła czas dla tych z fanów, którzy mimo to zdecydowali się czekać na jej pojawienie.

Koncert Angela Gheorghiu / Calin Bratescu w Łodzi (zdjęcia pochodzą z oficjalnego fanpage’a artystki)

W relacji z koncertu nie sposób pominąć wspaniałej orkiestry Teatru Wielkiego, która szczególnie energetycznie wykonała graną w Łodzi po raz pierwszy „Rapsodię rumuńską” jednego z najbardziej znanych rumuńskich kompozytorów Goerge’a Enescu.

Sobotni wieczór w Teatrze Wielkim to było niezapomniane przeżycie. Łódzki teatr gościł już wcześniej wielkich artystów, takich jak na przykład Kiri Te Kanawa i można mieć tylko nadzieję, że tradycje te będą kultywowane.

O autorze