Pełna wdzięku „Jaskółka” w Operze Śląskiej

0

„Jaskółka” Pucciniego to dzieło, które na deskach teatrów operowych gości stosunkowo rzadko. W Polsce ostatni raz wystawiane było w 2003 roku w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, w wyniku współpracy z kierowaną wówczas przez Plácido Domingo Los Angeles Opera.

Opera Śląska również zdecydowała się pokazać spektakl prezentowany wcześniej w innym teatrze. Do Bytomia przyjechała produkcja, która swoją premierę miała w 2019 roku w niemieckim Meininger Staatstheater. Choć tytuł miał się znaleźć w repertuarze teatru niezależnie od pandemii, „Jaskółka” może być zwiastunem powrotu kulturalnego życia do względnej normalności.

„Jaskółka” Pucciniego, fot. Krzysztof Bieliński, Opera Śląska

Reżyser Bruno Berger-Gorski przeniósł akcję opery w czasy uznawanej za kwintesencję elegancji i szyku Grace Kelly. W prostej i oszczędnej w środki wyrazu inscenizacji, czarno-białe kostiumy dają klasyczny efekt porządku. Poukładane i dostatnie życie Magdy, utrzymanki bankiera Rambalda wywołuje w niej poczucie wewnętrznej pustki i tęsknotę za prawdziwą miłością. Przełamujące ład czerwone akcesoria uosabiają romantyczne fantazje bohaterki i rodzące się pragnienie namiętności, która rozkwita gdy ucieka ona od wielkomiejskich wygód z poznanym w Paryżu młodym studentem Ruggerem. Nadmorską sielankę przerywa wyznanie chłopaka o zamiarze poślubienia Magdy. Dziewczyna, która nie miała dotychczas odwagi wyjawić ukochanemu prawdy o swojej przeszłości, postanawia od niego odejść, ulatuje jak tytułowa jaskółka.

„Jaskółka” Pucciniego, fot. Krzysztof Bieliński, Opera Śląska

O „Jaskółce” czasami mówi się, że dzieło to stanowi mieszankę „Cyganerii”, „Traviaty” i „Zemsty nietoperza”. W czasie jego powstawania Puccini związany był z młodszą o 20 lat baronową Josephine von Stengel, matką dwójki dzieci, z którą połączyło go szczere uczucie. Być może romans z baronową miał wpływ na tematykę dzieła, które traktuje o poszukiwaniu prawdziwej miłości?

„Jaskółka” Pucciniego, fot. Krzysztof Bieliński, Opera Śląska

Pod względem muzycznym „Jaskółka” ustępuje nieco innym utworom Pucciniego, ale zawiera jedną z najpiękniejszych arii „Chi il bel sogno di Doretta”. Iwona Sobotka, dla której występ w tej operze stanowi zarówno debiut w roli Magdy, jak i na deskach bytomskiego teatru, jest po prostu olśniewająca, a jej głos pełen jest pasji i blasku. Przykuwa uwagę widza od pierwszego wejścia na scenę i rządzi nią niepodzielnie do końca wieczoru. Artystce partneruje Andrzej Lampert, który wciela się w jej ukochanego Ruggera. Tenor z pełnym zaangażowaniem kreuje postać studenta, który przyjeżdża z prowincji do Paryża i swoją pierwszą noc w mieście spędza u Bulliera, gdzie spotyka przebraną w skromny strój Magdę i zakochuje się w niej bez pamięci. Fantastyczna jest również Ewelina Szybilska w roli Lisette, pokojówki Magdy. Energetyczna, przebojowa i zdecydowana, pokazała spory talent komediowy, a jej romantyczny duet z Prunierem na koniec I aktu zapada mocno w pamięć. Dla Alberta Memeti rola Pruniera doskonale pasuje do jego możliwości wokalnych, sprawdza się on również pod względem aktorskim. Bardzo dobrą obsadę uzupełnia Adam Woźniak jako Rambaldo. Świetną decyzją było również powierzenie kierownictwa muzycznego nad spektaklem młodemu dyrygentowi Yaroslavowi Shemetowi, dzięki któremu muzyka wybrzmiewa wspaniale, mimo spowodowanego pandemicznymi obostrzeniami nietypowego rozstawienia orkiestry.

O autorze