Mroczny sen Melizandy

4

W niedzielny wieczór w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej odbyła się premiera opery „Peleas i Melizanda” Claude’a Debussy’ego w reżyserii Katie Mitchell. Znana realizatorka wystawiła to dzieło w 2016 roku na festiwalu Aix-en-Provence, a o jego sukcesie przesądziło w głównej mierze zaangażowanie Barbary Hannigan do roli Melizandy.

Przedstawienie utrzymane jest w poetyce snu Melizandy, która nie może się wyrwać z mrocznego królestwa. Scena podzielona jest na charakterystyczne dla reżyserii Mitchell segmenty, dzięki czemu możemy niemal jak w filmie przenosić się w kolejne miejsca akcji. Lewy bok sceny dominują kręte, metalowe schody, będące elementem wielu współczesnych inscenizacji. Czas wydarzeń przeniesiony jest do szeroko pojętej współczesności, a postać głównej bohaterki jest zduplikowana – jedna jest prawdziwa, a druga wydaje się być tą, o której marzy jej mąż Golaud. Peleas nie jest uduchowionym kochankiem, lecz autystycznym młodzieńcem, a Melizanda przerabia na scenie traumy z dzieciństwa.

Całość podlega logice snu, która jednak się broni na scenie. Rozczarowani będą ci, którzy oczekiwali że zasadniczym elementem scenografii będzie przyroda – leśna gęstwina i morze, jednak wykreowane przez twórców obrazki są równie malownicze – opuszczony basen czy realistycznie odtworzone wnętrza.

Doskonale sprawdzili się śpiewacy, prezentując wysoki i wyrównany poziom – Bernard Richter jako Peleas, obdarzona jasnym sopranem Sophie Karthäuser w roli Melizandy i bas-baryton Laurent Alvaro jako Golaud. W drugoplanowych rolach nie ustępowali im Bertrand Duby jako Arkel oraz polskie śpiewaczki – Karolina Sikora(Genevieve) i Joanna Kędzior (Yniold).

Orkiestra pod kierownictwem Patricka Fournilliera znakomicie wczuła się w klimat dzieła, wyczarowując na warszawskiej scenie atmosferę mroku, niepokoju i tajemniczości.

Przedstawienie, choć kontrowersyjne, jest świetną okazją do zapoznania się z twórczością zarówno samego kompozytora, ponieważ opera „Peleas i Melizanda” w Polsce wystawiana była w Polsce wcześniej tylko raz, ale również z jedną z najwybitniejszych realizatorek spektakli operowych naszych czasów.

O autorze