Idealny Don Giovanni, czyli Mariusz Kwiecień w Royal Opera House

4

Mariusz Kwiecień po raz kolejny zaśpiewał rolę Don Giovanniego w słynnej operze Mozarta. Tym razem w Londynie, gdzie ponownie wystąpił w spektakularnej produkcji Kaspera Holtena, która miała swą premierę w 2014 roku. W Royal Opera House wystawiana jest wiedeńska wersja utworu, pozbawiona finałowego sekstetu i na zakończenie spektaklu zostajemy z obrazem przerażonego, samotnego Don Giovanniego, który wyciąga ręce do publiczności błagając o pomoc, a gdy ta nie nadchodzi – pada na ziemię, a jego dusza umiera.

„Don Giovanni”, Royal Opera House, fot. Bill Cooper

Kasper Holten stawia tezę, że piekło to samotność i pustka, na którą skazany jest główny bohater. Pozbawienie życia Komandora prowadzi do wymierzenia Don Giovanniemu kary, jaką jest zerwanie relacji z innymi ludźmi. To bardzo sugestywna wizja, mistrzowsko zaśpiewana i zagrana przez Mariusza Kwietnia, która skłania do refleksji na temat współczesnego świata, w którym samotność i izolacja jest coraz większym problemem społecznym. Trochę szkoda, że w tej scenie nieco mało wyrazistą postać stworzył bas Willard W. White jako Komandor.

„Don Giovanni”, Royal Opera House, fot. Bill Cooper

Trzymająca w napięciu akcja prowadząca do dramatycznej puenty rozgrywa się w przestrzeni obrotowego sześcianu, który odkrywa przed widownią kolejne korytarze, balkony i drzwi. Na jego tle wyświetlane są projekcje wideo, które ukazują stany duchowe głównego bohatera i pomagają w ich zrozumieniu. W inscenizacji Holtena na Don Giovannim spoczywa ciężar całego spektaklu i Mariusz Kwiecień musiał nie tylko zaśpiewać, ale również udźwignąć całą tą koncepcję i skomplikowany charakter postaci. Na londyńskiej scenie stworzył barwną, ekscytującą rolę, w której uwodzi nie tylko głosem, ale również siłą swego uroku osobistego, emanując magnetyczną wręcz charyzmą. Kwiecień znakomicie operował głosem, czarując lirycznym legato i w odpowiednich momentach dramatyzmem. Można powiedzieć, że jest to śpiewak stworzony do roli Don Giovanniego, który wchodząc na deski teatru po prostu przeistacza się w kreowanego przez siebie bohatera.

„Don Giovanni”, Royal Opera House, fot. Bill Cooper

Ogromne wrażenie na publiczności zrobiła Rachel Willis-Sørensen w roli Donny Anny dysponująca pełnym, krągłym głosem. W rozczulająco naiwnego i szczerego Don Ottavia wcielił się Pavol Breslik, który z wdziękiem i dużą pewnością wyśpiewywał solowe arie. Świetna była również Donna Elvira, dla której Don Giovanni jest ukochanym słodkim draniem – w tej roli wystąpiła armeńska sopranistka Hrachuhi Bassenz. Rozczarowała nieco Chen Reiss jako Zerlina oraz Ildebrando D’Arcangelo w partii Leporella, który wbrew reżyserskiej koncepcji zbyt mocno starał się skupić uwagę na sobie, aczkolwiek jego występowi nie brakowało elementów komediowych i lekkości w głosie. Marc Minkowski prowadził spektakl bardzo dynamicznie, nadając szybkie tempa, a orkiestra brzmiała z właściwą Mozartowi finezją, elegancją i lekkością.

„Don Giovanni”, Royal Opera House, fot. Bill Cooper

Przedstawienie ogląda się z zapartym tchem i nic dziwnego, że bilety na wszystkie terminy wyprzedały się jak świeże bułeczki. Transmisję online można było oglądać w czwartek na platformie streamingowej Opera Vision oraz kanale Royal Opera House na YouTube i jest ona dostępna pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=43QnX5n7iq8&feature=youtu.be (relacja dotyczy spektaklu z dn. 9 lipca 2018 r.)

Mariusz Kwiecień i Magda Grzybowska po spektaklu „Don Giovanni” Mozarta w Royal Opera House

O autorze