„Don Pasquale” – światowy poziom w Operze Krakowskiej

1
98%
98%
Awesome
  • Kierownictwo muzyczne
    10
  • Wykonanie
    9
  • Reżyseria
    10
  • Scenografia
    10
  • Ocena użytkownika (12 głosów)
    6,1

Zabawne perypetie starego kawalera pragnącego poślubić młodą dziewczynę to najnowsza pozycja repertuarowa Opery Krakowskiej. Premiera „Don Pasquale” Gaetano Donizettiego, która odbyła się 2 grudnia, stanowi reżyserski debiut Jerzego Stuhra na scenie opery. Na konferencji prasowej tłumaczył on, że podjął się realizacji repertuaru komediowego, gdyż poczuł, że na tym polu może podpowiedzieć zespołowi operowemu, jak wydobyć poczucie humoru i stworzyć dowcip sytuacyjny. Trzeba przyznać, że udało się to znakomicie. W zaproponowanej inscenizacji czuć wyraźnie inspirację spektaklem zrealizowanym w 2006 roku w Metropolitan Opera w reżyserii Otto Schenka z Anną Netrebko, Juan Diego Flórezem, Mariuszem Kwietniem i Simonem Alaimo w rolach głównych (wznowienie w Met wydane na DVD w 2011 roku w obsadzie Anna Netrebko, Matthew Polenzani, Mariusz Kwiecień, John Del Carlo stanowi kultową już realizację „Don Pasquale”) , co w zasadzie można nawet uznać za atut, gdyż mamy okazję zobaczyć w Krakowie przedstawienie na miarę światowej produkcji. Jerzy Stuhr udowodnił, że aby zachwycić publiczność nie potrzeba za wszelką cenę przenosić akcji spektaklu we współczesne czasy ani stosować żadnych udziwnień – wystarczy odpowiednio podkreślić i przejaskrawić charakterystyczne cechy postaci. Sam reżyser wykazał się bardzo dużym dystansem do siebie pojawiając się w „Don Pasquale” w epizodycznej roli Notariusza i śpiewając partię przeznaczoną dla basa. Jego wyjście na scenę powitane zostało burzą oklasków, a wykonanie wywołało salwy śmiechu. Śmiech, brawa po zakończeniu poszczególnych arii, zaśpiewany na bis słynny duet Doktora Malatesty i Don Pasquale z III aktu „Cheti, cheti, immantinente”, długie owacje na stojąco – taka atmosfera wyczarowana została w piątkowy wieczór w Operze Krakowskiej.

Na sukces spektaklu mocno zapracowała znakomita obsada, która bardzo dobrze ze sobą współpracowała na scenie. Przede wszystkim w roli Doktora Malatesty wystąpił charyzmatyczny Mariusz Kwiecień, który w rolach komediowych odnajduje się doskonale. Pochodzący z Krakowa baryton udowodnił, że nie tylko w roli Oniegina czy Don Giovanniego, ale również w kreowaniu tej postaci nie ma sobie równych. Wysoki poziom wokalny, dykcja, świadomość każdego ruchu i gestu oraz naturalne poczucie humoru –  w każdym wyśpiewanym słowie i w każdej scenie widać, że mamy do czynienia ze śpiewakiem najwyższej klasy. W partii Noriny zobaczyliśmy pochodzącą z Australii Alexandrę Flood, która wygrała casting do obsady spektaklu. Casting zorganizowany został przez Operę Krakowską na prośbę reżysera, któremu zależało na tym, aby w celu uwiarygodnienia libretta, rolę tę wykonywała młoda dziewczyna. Szansa wystąpienia na krakowskiej scenie u boku Mariusza Kwietnia przyciągnęła około 70 sopranistek, z czego wybrane zostały trzy. Flood zadebiutowała na europejskiej scenie dwa lata temu na festiwalu w Salzburgu. O jej wyborze do pierwszej obsady przesądziły zapewne umiejętności aktorskie i dobrze rozwinięty zmysł komediowy, bowiem wokalnie znacznie lepiej poradziła sobie z tą rolą występująca w drugiej obsadzie 3-go grudnia Anna Wolfinger. Głos Flood momentami nie był w stanie przebić się przez orkiestrę, jednak jej całościowa kreacja postaci Noriny była bardzo przekonująca.

fot. Ryszard Kornecki

fot. Ryszard Kornecki

Andrzej Lampert w roli Ernesta również odnalazł się znakomicie jako liryczny kochanek, ogarnięty tęsknotą i melancholią. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Grzegorz Szostak, który jako tytułowy Don Pasquale od piewszego wejścia na scenę uwiódł krakowską publiczność. Związany z Teatrem Wielkim w Łodzi bas zaprezentował postać tak barwną, przerysowaną i zabawną, że należą mu się za to duże słowa uznania.

fot. Ryszard Kornecki

fot. Ryszard Kornecki

W spektaklu dobrze zagrała również scenografia w wykonaniu debiutantki Alicji Kokosińskiej. Artystka postanowiła wrócić do korzeni i do budowania dekoracji, zamiast posługiwania się multimedialnymi projekcjami. Jej pomysł był na tyle udany, że w momencie uniesienia kurtyny przed sceną „schadzki” Noriny i Ernesta, publiczność nagrodziła brawami dekoracje ogrodu.

Kierownictwo muzyczne nad spektaklem objął Tomasz Tokarczyk, znakomity dyrygent, który bardzo dobrze współpracował ze śpiewakami. Kolorowe i błyszczące kostiumy, ocierające się o kicz, ale nie przekraczające granic dobrego smaku, przygotowała Maria Balcerek.

„Don Pasquale” w Operze Krakowskiej to spektakl, który po wyjściu z teatru ma się ochotę obejrzeć jeszcze raz.

O autorze