Anna Netrebko jako Turandot w Weronie

0

Dzień po bardziej niż satysfakcjonującym przedstawieniu CAV/PAG w Weronie miałam zaplanowany wieczór z „Turandot” Pucciniego. Magnesem przyciągającym publiczność była zapowiedź występu prawdopodobnie najsłynniejszej pary w świecie opery – znajdującej się na absolutnym topie sopranistki Anny Netrebko i jej małżonka Yusifa Eyvazova.

„Turandot” Pucciniego, fot. Arena di Verona 98° Opera Festival 2021

W ciągu dnia rozpętała się ulewa, stawiając odbywający się na wolnym powietrzu spektakl pod znakiem zapytania, ale na szczęście pod wieczór niebo rozpogodziło się i festiwalowa widownia bez przeszkód mogła cieszyć się muzyką. Moje niemałe zdziwienie wzbudził fakt, że zabudowa sceny niewiele zmieniła się w stosunku do poprzedniego wieczora, odmienne były za to oczywiście projekcie wideo, kostiumy i rekwizyty. Gdy rozpoczęło się przedstawienie, za pośrednictwem oszałamiających wizualizacji i dekoracji przenieśliśmy się do chińskiego pałacu cesarskiego.

„Turandot” Pucciniego, fot. Arena di Verona 98° Opera Festival 2021

Efektowne były również kostiumy, chociaż strój tytułowej księżniczki, który powinien olśniewać i onieśmielać podkreślając cesarski rodowód dziewczyny, nie był aż tak okazały.

Niedopracowana natomiast została reżyseria, spektakl był dość statyczny, a przewijające się przez scenę tłumy statystów sprawiały wrażenie przemieszczających się dość chaotycznie. Niepotrzebne wydawały się również scenki taneczne w wykonaniu cesarskiego orszaku i poddanych.

„Turandot” Pucciniego, fot. Arena di Verona 98° Opera Festival 2021

W dramatycznej historii miłości księcia Kalafa do Turandot, która wzbrania się przed małżeństwem zadając każdemu, kto chce ją poślubić trzy zagadki, największą kreację stworzyła Anna Netrebko. Rosyjska diva, która dzięki popularności zyskała status celebrytki, świetnie odnalazła się w roli niedostępnej i okrutnej księżniczki, emanując iście cesarskim majestatem. Artystka dysponuje wyrazistym, mocnym głosem, który bez najmniejszych problemów przebijał się przez orkiestrę, brawurowo zaśpiewała również arię „In questa reggia” i następującą po niej scenę z zagadkami. Nieco gorzej wypadł Yusif Eyvazov jako Kalaf – tenor dobrze radzi sobie ze śpiewaniem w wysokich rejestrach, ale jego ograniczone środki wyrazu aktorskiego i nieciekawa barwa głosu sprawiają, że wciąż nie umiem się do niego przekonać.

„Turandot” Pucciniego, fot. Arena di Verona 98° Opera Festival 2021

Największe emocje w operze „Turandot” przypisane są Liu – delikatnej, wiernej niewolnicy, bezgranicznie zakochanej w Kalafie opiekunki jego ojca. Liu ma do zaśpiewania aż dwie przepiękne arie – „Signore, ascolta”, w której błaga Kalafa by nie ryzykował życia ubiegając się o rękę zimnej Turandot i patetyczną scenę śmierci „Tanto amore segreto”. Ruth Iniesta śpiewała sopranem o ładnym zabarwieniu, pełnym smutku i delikatności. Zarówno para wykonawców głównych ról, jak i ona byli z wielkim entuzjazmem oklaskiwani przez zgromadzoną na Arena di Verona publikę. Równie wysoki poziom pokazał Carlo Bossi jako cesarz Altoum oraz Riccardo Fassi w roli Timura, zdetronizowanego króla Tatatów.

Orkiestra pod batutą Jadera Bignaminiego znakomicie oddała charakterystyczną dla Pucciniego melodyjność opery połączoną z orientalną stylistyką. Nieco problemów sprawiała za to synchronizacja orkiestry z chórem, ponieważ ze względów sanitarnych znajdował się on z boku sceny.

O autorze